poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Dwa Oblicza Wszechświata

Zestawienie przemyśleń i odkryć naukowych na przestrzeni dwóch i pół tysiąca lat pozwoliło  doprowadzić do bardziej spójnego skojarzenia dotychczasowych osiągnięć naukowych w fizyce teoretycznej i astronomii. Możemy wymienić kilka znaczących zwrotów w postępie naukowym aby lepiej zrozumieć naturę Wszechświata.
1. Przemyślenia i wnioski starożytnych myślicieli opisujących naturę Wszechświata
2. Szczególna i ogólna teoria względności Einsteina
3. Piąty wymiar Kaluzy
4. Transformacja Lorentza
5. Czas i długość Plancka
6. Teoria kwantów
7. Odkrycie cząstek wirtualnych
8. Pole Higgs’a
9. Teoria super strun
10. Teoria Hiperprzestrzeni

Zacznijmy od początku.
Starożytni myśliciele nie ograniczeni osiągnięciami dzisiejszej nauki w zakresie właściwości materii, mogli dysponować większą lotnością umysłu i przekraczać bariery narzucone przez fizyczne prawa, doświadczane zmysłami. Trzech najwybitniejszych przedstawicieli szkoły eleackiej wytyczyło kierunek dążenia do prawdy ostatecznej o istnieniu Wszechświata.
Ksenofanes  (580 – 470 p.n.e) stwierdzał, że prawda ostateczna istnieje, ale człowiekowi niepodobna jej odkryć, a nawet gdyby tak się stało, to i tak jej nie rozpozna, gdyż wszystko zacierają pozory. Ksenofanes pierwszy dostrzega przeciwności między prawdą a pozorem, ale między prawdą a pozorem widzi jeszcze prawdopodobieństwo i twierdzi, że to właśnie nim należy się kierować w dochodzeniu do prawdy.
Parmenides (515 – 450 p.n.e) - prawdopodobnie uczeń Ksenofanesa – w swoim dziele „O naturze” mówi, że w rzeczywistości nie istnieją ani różnice, ani zmiany – wszystko jest jednością, albo coś istnieje, albo nie istnieje – byt jest jeden, a niebytu nie ma. Parmenides przekracza granice wyobrażeń, powszechnych i złudnych mniemań ludzi i czysto rozumowo, drogą myślenia – metodą dedukcji – dochodzi do zrozumienia istoty bytu. Twierdził, iż gdyby w rzeczach, w zjawiskach przyrody istniała różnorodność albo zmienność, oznaczałoby to, że istnieje coś co się dopiero staje, że jest bytem coś co nie jest jeszcze tą albo ową rzeczą albo coś, co może przestać nią być. Lecz przecież nie ma sensu nazywać istniejącym, czyli bytem czegoś, , czego nie ma. Istnieje tylko byt.
Byt nie ma początku, gdyż musiałby powstać z niebytu, a niebyt nie istnieje. Nie mógłby też powstać z innego bytu, gdyż istnieje tylko jeden byt. Skoro zaś byt nie ma początku, nie może tez przeminąć, gdyż stałby się niebytem, a niebytu nie ma – a zatem byt jest wieczny. Jest jednolity, ciągły i niepodzielny. Uważa on, że byt jest jeden, stały i nieruchomy, gdyż gdyby mógł się przemieszczać, oznaczałoby to, że przesuwa się na miejsce, gdzie nic jeszcze nie ma. Ale nic, czyli próżnia, nie istnieje.
Zenon z Elei (485 – 440 p.n.e) – uczeń Parmenidesa - dowodzi, że nasze pojęcie czasu i zmienności, ruchu i różnorodności jest jedynie iluzją. Wyraził to w t.zw. paradoksie dychotomi (dwudzielności): Jeśli jakiś przedmiot porusza się w kierunku celu, to najpierw musi przebyć połowę wyznaczonej drogi, potem połowę pozostałej drogi, następnie połowę owej połowy – i tak dalej w nieskończoność nie osiągając celu. Ponadto w momencie dotknięcia każdego punktu, ciało znajduje się w spoczynku. Skoro zaś, coś w każdym momencie spoczywa, to nie porusza się. Iluzją zatem jest wyobrażenie, że czas i zmienność są rzeczywiste. Drugi paradoks mówi o tym, że strzała wypuszczona z łuku w każdej z chwil nie porusza się, lecz spoczywa w przestrzeni – czyli spoczywa zawsze, A zatem ruch jest złudzeniem.
Do przytoczonych  powyżej przemyśleń trzech znakomitych filozofów starożytnej Grecji, dotyczących poznania ostatecznej prawdy o istocie Wszechświata, będziemy się odwoływać w dalszej analizie współczesnych teorii w tej dziedzinie i odkryć w zakresie cząstek elementarnych.
W tekście tym omówione zostaną niektóre poglądy panujące w nauce, które stoją w sprzeczności z ideą szczególnej i ogólnej teorii względności. Myśli Einsteina poszybowały dalej niż zdołał pojąć jego rozum, uwikłany w kanony współczesnej mu wiedzy naukowej. Po opublikowaniu obydwu teorii względności, Einstein doszedł do wniosku, że Wszechświat jest statyczny i utrzymywany w równowadze przez Stałą Kosmologiczną, niezależną od czasu i przestrzeni energię. Odkrycie Hubble’a w 1929r., iż widmo światła odległych galaktyk przesuwa się ku czerwieni, w funkcji ich odległości stało się podstawą słabo ugruntowanej teorii rozszerzania się Wszechświata. Spowodowało to jednak odstąpienie Einsteina od swojej genialnej idei statycznego Wszechświata, utrzymywanego w równowadze przez Stałą Kosmologiczną,  której zabrakło mu w dalszej pracy nad unifikacją ogólnej teorii względności, z elektromagnetyzmem i teorią kwantów. Uznał nawet dziwaczne wyjaśnienie redukcji czasu i przestrzeni w funkcji prędkości, oparte na koślawej transformacji Lorentza nie uwzględniającej piątego wymiaru – Stałej Kosmologicznej.
Do tego tematu wrócimy w dalszej części tego tekstu.

Zjawisko zmniejszania się Wszechświata i skracania czasu, w odniesieniu do obiektu będącego w ruchu, w funkcji przyrostu jego prędkości, zostało, zgodnie z teorią względności, dowiedzione i nie wymaga dalszych uzasadnień. Można w tym miejscu wyjaśnić jeszcze, że zjawisko to zachodzi w stosunku do obiektu w funkcji jego pędu, niezależnie od wielkości tego obiektu.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia jak to się dzieje w praktyce, że Wszechświat zmniejsza się i czas redukuje się. Wszechświat mógłby pomniejszać się tylko w dwóch przypadkach: albo wskutek ubywania elementarnych cząsteczek – kwantów materii, albo wskutek ich pomniejszania się. Innej możliwości nie ma, bowiem wszystko co ma wymiary jest materialne, a więc przestrzeń musi być i jest materialna. Nicość nie ma wymiarów, bo z definicji nie istnieje. Dotychczas nie stwierdzono by pomniejszały się lub powiększały elementarne cząstki – kwanty energii. Zarówno przestrzeń Wszechświata jak i przestrzeń wnętrza atomu stanowione są rozmiarami kwantów materii – energii, w różnych postaciach ich występowania we Wszechświecie: korpuskularnej, falowej, promieniowania itd. Nie może tu być mowy, że Kosmos zagęszcza się i dlatego zmniejsza się. Przestrzeń Wszechświata składa się z elementarnych kwantów wszystkich postaci energii, nie podlegających ani ściskaniu ani rozciąganiu. Skupianie się obłoku wodoru i helu w procesie tworzenia się gwiazdy nie pomniejsza przestrzeni Wszechświata, tak jak wybuch supernowej nie powiększa jej. Również pompowanie opony traktora nie pomniejsza Wszechświata i wypuszczanie powietrza z napompowanej opony nie powiększa go. Oczywiście należałoby tu także wyjaśnić, w jaki sposób Wszechświat z powrotem rozszerzałby się i czas wydłużałby się w stosunku do tego obiektu, gdyby zmniejszał swoją prędkość.
Logiczne wydaje się, że im większą statek rozwija prędkość tym mniejszy, materialnie, staje się Wszechświat tylko w odniesieniu do tego statku. Znaczyłoby to, że wzrastająca prędkość statku powoduje sukcesywnie narastające znikanie materii tylko w odniesieniu do niego. W przypadku zwalniania prędkości, „stracona” materia wracałaby na swoje miejsce i Wszechświat wracałby do swoich rozmiarów, w odniesieniu do zmniejszającego pęd statku.
Ażeby takie zjawisko mogło zaistnieć trzeba przyjąć założenie, że elementarne cząsteczki, czy inaczej struny, oprócz tego, że drgają z ogromną częstotliwością, to jeszcze poddane są wysokiej częstotliwości pojawiania się i znikania, podobnie jak cząstki wirtualne, tylko z tą różnicą, że cykle pojawiania się i znikania cząstek rzeczywistych są ciągłe i trwałe, w odróżnieniu od cząstek wirtualnych.
Częstotliwość  pojawiania się i znikania cząstek rzeczywistych musi być zróżnicowana w zależności od pełnionej przez daną cząstkę funkcji. Niektóre pary cząstek, o tej samej częstotliwości cykli, mogą ponadto wyróżniać się pokrywaniem się momentów ich pojawiania i znikania w każdym cyklu. Wyjaśniałoby to zdolność takich cząstek do natychmiastowego komunikowania się niezależnie od dzielącej je odległości, ponieważ znikając równocześnie w świecie energii bez czasu i bez przestrzeni (Stała Kosmologiczna), mogą wymieniać informacje bezczasowo niezależnie od tego gdzie każda z nich znajduje się w momencie ich pojawienia się (do tego tematu jeszcze wrócimy gdyż wiąże się on z nowym, trudnym do zrozumienia obszarem zjawisk). Jak na razie, odkryto doświadczalnie taką identyfikację cząstek, na podstawie ich zachowań. Trudne będzie natomiast identyfikowanie cząstek według częstotliwości ich pojawiania się i znikania. Mogą to być wielkości zbliżone do częstotliwości drgań cząsteczek ( np. obecnie szacuje się, że elektron drga z częstotliwością 10 do dwudziestej trzeciej potęgi na sekundę). Na obecnym poziomie możliwości laboratoryjnych nie jest możliwe klasyfikowanie np. elektronów mogących różnić się jednym, czy dziesięcioma cyklami, w ciągu sekundy, a tego rzędu różnice mogą być istotne w wyjaśnianiu zjawiska zmniejszania się Wszechświata w odniesieniu do obiektu poddanemu pędowi, w funkcji jego prędkości. 
Kolejne pytanie to skąd pojawiałyby się i gdzie znikałyby elementarne cząstki materii. Pani prof. Lisa Randall opisując cząstki wirtualne, stwierdza, że wygląda to tak, jakby cząsteczki te pojawiały się z próżni wypełnionej energią bez cząstek, czerpały z niej ładunek energii i znikając w próżni zabierały ze sobą tę pożyczoną energię. W opisie tym widzimy już duże ustępstwo w odniesieniu do panującego w nauce pojęcia nicości, chociaż w dalszym ciągu nie uznaje się istnienia niewykrywalnej energii z której cząstki czerpią swoje ładunki, jedynie stwierdza się, że to tylko tak wygląda. Jest to doskonale obrazujący opis, ale z założenia ograniczony tylko do zjawiska cząstek wirtualnych. A dlaczego z tego samego „zbiornika” nie mogłyby korzystać cząstki rzeczywiste. Tyle, że cykle ich pojawiania się i znikania byłyby ciągłe, trwałe i uporządkowane. Jednakże w miejsce próżni należałoby użyć tu określenia Bytu, wyczerpująco zdefiniowanego dwa i pół tysiąca lat temu przez Parmenidesa, lub obecnie, Stałej Kosmologicznej Einsteina. Ponadto w tym obrazowym wyjaśnieniu istoty cząstek wirtualnych, pominięte zostały dwie ich fundamentalne cechy, zresztą dotyczy to wszystkich innych cząstek, a mianowicie: cząstka wirtualna wnosi do Wszechświata nie tylko porcję swojej energii ale także powiększa Wszechświat o swoje rozmiary i wnosi do Wszechświata jednostkę czasu swojego istnienia. Znikając wszystko to z powrotem zabiera ze sobą. Należałoby tu odwołać się do Stałej Kosmologicznej Einsteina, co ułatwi skojarzenie zjawiska zmniejszania się czasu i przestrzeni (w odniesienie do obiektu w ruchu przyspieszonym, w funkcji jego pędu), z realną, rzeczywistą redukcją cząstek materii i czasu we Wszechświecie, wobec tego obiektu.
Człowiek, wraz z otaczającym go światem, istnieje w sferze zmiennej energii podporządkowanej reżimowi praw fizyki, a to oznacza, że również materia, z której jest, zbudowany podlega tym prawom. Tym samym nasze zmysły są odizolowane od energii wolnej od parametrów czasu, wymiarów, przestrzeni i praw fizyki. Taka forma energii jest nie wykrywalna w świecie materialnym. Nasz Wszechświat jest tworem, przejawem materialnym, nieruchomej, niepodzielnej, bezczasowej i nieskończonej energii niematerialnej, niedostępnej naszym zmysłom. Ale możemy poza zmysłowo, rozumowo określić jej istnienie, dowodem mogą być tu cząstki wirtualne, pojawiające się właśnie z tej energii, co jest prawdopodobne i nie jest sprzeczne z logiką. Drugie rozwiązanie to przyjęcie, że cząstki wirtualne pojawiają się z nikąd, co jest nieprawdopodobne i nie logiczne.   
Przyjęcie w dalszych rozważaniach istnienia bytu zdefiniowanego przez Parmenidesa, jako energii określonej przez Einsteina Stałą Kosmologiczną, pozwoli złożyć w logiczny obraz dotychczasowe wyniki badań cząstek materii. Pozwoli też wyjaśnić, zgodnie z teorią względności, zjawisko zmniejszania się lub powiększania Wszechświata w odniesieniu do obserwatora znajdującego się w układzie ruchu przyspieszonego lub spowalniającego.
Ale do tego potrzebne jest jeszcze wyjaśnienie pojęcia próżni. Co to jest próżnia? W sensie semantycznym jest to nicość, niebyt, ale także określona przestrzeń. Jest to wewnętrznie sprzeczne, coś co ma wymiary nie może być nicością, niebytem. Dlatego w fizyce i w astronomii pojęcie próżni, czy pustki, w sensie semantycznym nie ma zastosowania. Nicość, jak sama nazwa wskazuje, nie istnieje. A więc wszystko co ma wymiary musi być światem materialnym. Wynika z tego, że przestrzeń kosmiczna jest materialna. Materia może występować w formie korpuskularnej, w postaci falowej, lub energii promieniowania i wielu innych odmianach, ale nie w postaci próżni czy pustki.
Już w 1843 r. Robert Mayer stwierdził, że „z niczego nic nie powstanie” i dalej: energia może występować pod różnymi postaciami, jako ruch, ciepło, światło, jako energia elektryczna, przy czym może ona przekształcać z jednych postaci w inne. Jedno jest tylko niemożliwe: energia nie może powstać z niczego, ani też zmienić się w nic.
Każda znikająca i pojawiająca się cząsteczka kreuje czas. Ich cykle pojawiania się to jednostki momentów czasu ich zaistnienia w Kosmosie. Im więcej cząstek tym więcej czasu. Im więcej cząstek, tym wszystko dłużej trwa. Charakterystyką cząstek są wyróżniające je, uporządkowane i odmienne częstotliwości cykli.
W funkcji prędkości obiektu zmniejsza się Kosmos i skraca się czas, w odniesieniu do tego obiektu. Oznacza to, że im większą prędkość rozwija obiekt, tym więcej cykli cząstek wytraca się, tak jakby w odniesieniu do niego nie istniały. Wskutek zwiększania prędkości obiektu redukują się wobec niego momenty pojawiania się cząstek i czas tych straconych momentów ich istnienia we Wszechświecie.
Wszechświat staje się mniejszy i wszystko dzieje się w skróconym czasie. Siłą rzeczy wraz ze znikającą materią w odniesieniu do obiektu w funkcji jego prędkości muszą znikać kolejne światy, istniejące w innych wymiarach czasu. Prof. Staniukowicz wyliczył, co naukowo zostało potwierdzone, iż statek  kosmiczny, napędzany emisją światła (trzeba tu dodać, że statek kosmiczny został użyty instrumentalnie i nie statek jest tu istotą badań) mógłby rozwinąć taką prędkość, że w ciągu 65 lat jego lotu, na Ziemi minęłoby 4,5 miliona lat. W ciągu 28 lat doleciałby do galaktyki Andromedy, odległej od  nas o ok. 2,5 miliona lat świetlnych. Co to oznacza? Nic innego jak to, że część Wszechświata przestaje dla tego statku istnieć, w tym nasz ziemski świat, zanurzony w miliony razy dłuższym czasie, niż czas, w którym znajduje się statek. Oznacza to, że równolegle istnieją światy, w zależności od prędkości układów ruchu w jakich się znajdują. Gdyby statek ten zmniejszał prędkość, to czas zacząłby wobec niego wydłużać się i kolejne światy zaczęłyby istnieć i ukazywać się, tyle, że postarzone o miliony lat. W takim sensie byłby ten statek także wehikułem czasu do przyszłości, ponieważ w czasie 65 lat swojego lotu przesunął by się o cztery i pół miliona lat w przyszłość w stosunku do czasu w chwili swojego startu.                                                                              

POJĘCIE CZASU      

W teorii kwantów przyjmuje się, że Wszechświat jest skwantowany we wszystkich formach występowania materii, energii, promieniowania itd. Oznacza to, że Kosmos w całej przestrzeni jest skwantowany (porcjowany), nie jest ciągły. Tylko, że w teorii kwantów nie bierze się pod uwagę czwartego wymiaru – czasu, przypisanego oddzielnie każdej cząstce materii. Jeżeli przestrzeń składa się z kwantów energii (promieniowania, cząstek, strun, fotonów, elektronów, kwarków itd.), które tworzą swoimi rozmiarami przestrzeń, to czwartym wymiarem tej przestrzeni są wnoszone przez nie jednostki czasu, czyli momenty swoich zaistnień w świecie materii, oddzielnie, w każdym cyklu ich pojawiania się. Czas jest przypisany każdemu kwantowi, a więc siłą rzeczy musi być też skwantowany. We Wszechświecie jest tyle kwantów czasu ile kwantów energii. Każda cząstka materii, we wszystkich jej postaciach niesie z sobą cząstkę czasu. Wymiar kwantu czasu danej cząstki, to połowa cyklu jej pojawiania się i znikania, czas jej istnienia we Wszechświecie, w jednym cyklu. Oznacza to, że przestrzeń nie jest ciągła i czas nie jest ciągły. We Wszechświecie materialnym nie ma nic ciągłego. Wszystko jest skwantowane, Jedynie Stała Kosmologiczna, to energia nieskończona, jednolita, ciągła i niepodzielna.
Możemy tu wykazać, że paradoks dychotomi Zenona z Elei zawiera błąd w założeniu, gdyż przyjął on, że przestrzeń i czas są ciągłe i dlatego mógł teoretycznie dzielić je w nieskończoność. W skwantowanej przestrzeni i skwantowanym czasie, obiekt zmierzający do celu dojdzie w końcu do pojedynczego kwantu przestrzeni z przypisanym mu kwantem czasu, które już nie dzielą się i siłą rzeczy to będzie jego ostateczny  cel.                  

ŚWIADOMOŚĆ.

 Zacznijmy od „Ja”. Mówiąc „Ja” nie wiem kto to jest. Mówiąc moje serce,, moje nogi,         moje ręce, mój mózg, całe moje ciało, nie wiem czyje to jest. Jest to ktoś, kto posługuje się rękami, nogami, całym ciałem i jest to jego jak gdyby oprzyrządowanie. Można powiedzieć, że wszystko to razem stanowi „Ja”. Ale kiedy umrę, to nie ma już nikogo, kto mógłby stwierdzić moje zwłoki. Wychodzi na to, że „Ja” opuszcza człowieka wraz z życiem i zarówno życie jak i „Ja” są w superpozycji w stosunku do organizmu człowieka i z chwilą jego śmierci pozbawione jest receptorów wzroku, dotyku, węchu, słuchu i smaku. Załóżmy, że umysł jest pozbawiony tych receptorów, a więc nie doznaje czasu, przestrzeni, ruchu, światła, dotyku, smaku, węchu i dźwięku. Jest zanurzony w nieskończoności, bez początku i bez końca, bez doznań, bez punktów odniesienia, ale pozostaje mu świadomość, świadomość swojego istnienia, świadomość będąca w superpozycji wobec świata fizycznego. Ktoś może powiedzieć, ale przecież świadomość jest w mózgu, a mózg jest splątany z całym Wszechświatem. Można powiedzieć też, że mózg musi być zasilany energią, żeby mógł działać, musi w nim być stałe napięcie elektryczne itd. Owszem mózg nie jest w superpozycji, ale świadomość nie jest emitowana przez mózg, lecz jest odbierana przez aparat mózgu. W dużym uproszczeniu możemy mechanizm tej zależności porównać z telewizorem i stacją nadawczą, emitującą programy telewizyjne. Telewizor aby mógł funkcjonować musi być zasilany energią, tak jak mózg. Ale telewizor nie jest kreatorem programów, które przedstawia, lecz tylko ich przekaźnikiem, (bardziej odpowiednim przykładem mógłby tu być komputer, który jest przekaźnikiem, ale oprócz tego jest też zaprogramowany, podobnie jak ptaki, które opuszczają gniazdo z pełnym oprogramowaniem mózgu potrzebnym do samodzielnego życia. Możemy rozebrać telewizor, czy komputer do ostatniego atomu i nie znajdziemy w nim obrazów, czy dźwięków, tak jak nie znajdziemy w mózgu ani świadomości, ani życia, bowiem pochodzą one z zewnątrz, z superpozycji wobec świata materialnego.
Świadomość i życie są tą samą energią funkcjonującą w organizmach zbudowanych według programu DNA.

ZAGADKA TEORII KWANTÓW

Zagadka superpozycji cząstki (stanu odizolowania od reszty świata) reagującej na świadome jej obserwowanie polega na tym, że nie tylko cząstka znajduje się w superpozycji, ale także świadomość oddziałuje na nią z superpozycji. Kwanty energii, cała materia, kreowana jest przez tę samą energię, którą jest świadomość. W nauce energię tę nazywa się nicością. Nicość zajmuje w nauce poważną pozycję. Według teorii Wielkiego Wybuchu, Wszechświat powstał z niczego, tzn. z nicości pojawił się nieskończenie mały, bezwymiarowy punkt, który wybuchł  sobie wszechświatem. Nadawanie Wszechświatowi na tej podstawie wieku jest już następstwem błędnych założeń Wielkiego Wybuchu. Wszystkie złożone formacje materialne we Wszechświecie mają swój wiek, tzn. gwiazdy, planety, galaktyki, wszystkie organizmy żywe i wszelkie inne związki materii mają początek i koniec swojej egzystencji. Natomiast  Wszechświat w postaci Stałej Kosmologicznej jest bezczasowy i tym samym nie ma wieku. Wiek wszelkiej materii, tzn. kwantów energii jest niezwykle krótki, jest to moment zaistnienia w  jednym cyklu pojawiania się i znikania. W każdym kolejnym cyklu pojawienia się kwantu, nie jest on już tą samą cząsteczką.  
Wracając do cząstek wirtualnych, pojawiających się z nicości z ładunkiem energii, którą zabierają ze sobą wracając do nicości, należałoby zdefiniować pojęcie nicości funkcjonującej w nauce, bo poza nauką nicość nie istnieje z definicji. Nicość naukowa posiada energię. Stwierdzono to doświadczalnie odkrywając cząstki wirtualne. Jeśli przyjmiemy, że cząstki elementarne ponadto, że podlegają drganiom, to charakteryzują się jeszcze cyklicznym pojawianiem się z nicości i znikaniem w nicości, tylko w odróżnieniu od cząstek wirtualnych jest to proces ciągły i trwały, to okaże się, że cała energia i czas, wnoszone są do Wszechświata z nicości przez cząstki elementarne. Ale w tym miejscu należałoby zrezygnować z naukowego pojęcia nicości.
Parmenides pierwszy zdefiniował przed 2,5 tysiącami lat tę wypełnioną energią nicość jako „Byt” -   jedyną niezmienną rzeczywistość. W dziewiętnastym wieku Hegel nazwał tę energię absolutem. Wydedukował, że myślenie nie może być kreowane przez materialny mózg, lecz jest funkcją zewnętrzną „Absolutu” – stwierdził „myśli we mnie absolut”.
Max Planck nazwał tę energię „Rozumnym duchem”. Warto tu przytoczyć jego wypowiedź w tej sprawie. „Jestem fizykiem, a więc człowiekiem służącym całe życie nauce ścisłej, zajmującym się badaniem materii, nie można więc uznać mnie za marzyciela. A po zakończeniu moich badań  atomu powiem tyle: „Materia jako taka nie istnieje! Wszelka materia powstaje i trwa tylko za pośrednictwem siły, wprawiającej w drgania cząsteczki atomowe i sprawiającej, że tworzą one najmniejszy układ słoneczny atomu. Ponieważ jednak nie ma siły ani inteligentnej, ani wiecznej jako takiej, to musimy przyjąć, że za siłą tą stoi świadomy inteligentny duch. Duch ten jest przyczyną wszelkiej materii”. Gdyby Max Planck w swoich badaniach odkrył pojawianie się i znikanie cząstek wirtualnych, to z pewnością uznałby, że skoro mają skąd pojawiać się cząsteczki i dokąd znikać, to  musi to być ta brakująca siła (rozumny duch) i musi to dotyczyć wszystkich cząsteczek, całej materii oraz, że wszystkie cząstki cyklicznie pojawiają się i znikają, tyle, że w procesie ciągłym i trwałym, w odróżnieniu od cząstek wirtualnych.  Energia nazwana przez niego inteligentnym, rozumnym duchem byłaby wnoszona do Wszechświata przez cząsteczki elementarne, w porcjach częstotliwości cykli pojawiania się i znikania, razem z porcjami czasu ich istnienia w momencie pojawiania się. Wówczas teoria względności czasu i przestrzeni wpisałaby się w naturę zachowania cząstek .
W 1964 roku Peter Higgs postulował istnienie skalarnego pola wypełniającego Wszechświat. W nauce pole to przyjęło nazwę pola Higgs’a od nazwiska jego autora. Ponieważ pole Higgs’a ugruntowało się już w nauce, to przyjmijmy, że jest ono tożsame z wcześniejszymi nazwami tej energii, z których tylko niektóre wymienione są wyżej, i w dalszych rozważaniach będziemy się nim posługiwać.
Randall, w swojej książce „Pukając do nieba bram”, opisuje to tak: „Można powiedzieć, że ---pole Higgs’a jest nośnikiem pewnego rodzaju ładunku i umożliwia jego pojawianie się i znikanie”… i dalej: „Oddziaływania cząstek z polem Higgs’a umożliwiają powstanie szerszego zakresu mas, ponieważ każda cząstka oddziałuje z tym polem we własny, indywidualny sposób”... ”Z istnienia tej energii wynikają dające się zmierzyć konsekwencje, takie jak zwiększanie się tempa ekspansji Wszechświata. Prawda jest więc taka, że pusta przestrzeń nie jest całkiem pusta. Zawiera energię i ładunek. Nie ma w niej jedynie materii. Chociaż nie mamy pojęcia, jaką energię zawiera pole Higgs’a, wiemy, że zależy ona od wartości jaką pole to przyjmuje”.  Mamy tu zdefiniowany „Byt” Parmenidesa, tylko wyrażony  naukowymi terminami funkcjonującymi w fizyce. Tyle, że niematerialna pustka według prof. Randall jest przestrzenią, zlokalizowaną we Wszechświecie, która siłą rzeczy ma wymiary. Nieporozumienie polega na tym, że wszystko to co ma wymiary jest materialne. Nicość nie istnieje i tym samym nie ma wymiarów. 
Problem tkwi w tym, że uczeni lokalizują pole Higgs’a w przestrzeni Kosmosu i oczekują, że będzie ono kreować cząstki z ich masą. To wszystko co znajduje się we Wszechświecie jest już wykreowane. Może tylko zmieniać postać występowania, według praw fizyki. Badając materię, poddając ją eksperymentom w Wielkim Zderzaczu Hadronów,  możemy poszerzać wiedzę o już wykreowanej materii, ale nie dowiemy się nic o źródle jej pochodzenia. Rzekome odkrycie bozonu Higgs’a polega na tym, że wskutek nadania protonowi ogromnego pędu, nastąpił duży przyrost jego energii, która w momencie zderzenia z drugim protonem, musiała znaleźć ujście. Twierdzi się, że z tego przyrostu energii, w wyniku zderzenia, powstał bozon Higgs’a, którego istnienie było zbyt krótkie by można uchwycić ten moment, a jego zaistnienie można wywnioskować na podstawie produktów zsumowanej materii, powstałej z jego natychmiastowego rozpadu. To nie jest żaden dowód, tylko prawdopodobieństwo, zaistnienia nowej cząstki – bozonu Higgs’a. 
Przypomnijmy w tym miejscu stwierdzenie Ksenofanesa: „Prawda ostateczna istnieje, ale człowiekowi niepodobna jej odkryć, a nawet gdyby tak się stało, to i tak jej nie rozpozna, gdyż  wszystko zacierają pozory.”
Otóż uczeni już otworzyli drzwi do prawdy ostatecznej, ale nie rozpoznali jej. Można przytoczyć wiele dowodów na to. Ale to co znajduje się za tymi drzwiami uświadomi nam, że właściwie nie wiele wiemy i ustawi nas na początku nowej drogi do zdobywania wiedzy.
Jest to droga do obszarów niepojętej dla nas rzeczywistości. Przyjmując, że w superpozycji do świata materialnego, istnieje pole Higgs”a,  z którego cyklicznie pojawiają się i znikają cząsteczki, wnosząc do Wszechświata w cyklu swojego pojawienia się, ładunek energii, kwant przestrzeni i kwant czasu, musimy przyjąć, że w cyklu zniknięcia w polu Higgs’a przestają istnieć jako cząstki i wnoszą do tego pola jedynie  informację o swoich parametrach, działających na nie siłach i o pełnionej w świecie materii funkcji oraz  pamięć o swojej lokalizacji we Wszechświecie. W momencie pojawienia się wracają, na nowo wyposażone we właściwości i zdolności do pełnienia swojej funkcji w określonej lokalizacji, według wcześniej wniesionej do pola Higgs’a informacji. Można założyć, że pole Higgs’a kreuje podstawowe, bez masowe cząstki materii, które podlegają prawom fizyki. W tyglu praw fizyki, np. we wnętrzu supernowej, bez masowe cząsteczki tracą prędkość „C”  i w tej sytuacji, w cyklu zniknięcia wnoszą do pola Higgs’a, informację o utracie swoich właściwości (utracie prędkości) i zmianach w pełnionej funkcji (przyroście energii). W cyklu pojawienia się cząsteczka wyposażona już jest, zgodnie z wniesionymi informacjami, w właściwości adekwatne do jej zmienionej funkcji, np. w miejsce utraconej prędkości i przyroście energii, posiada masę i grawitację. W eksperymencie zderzania protonów w LHC, niezależnie od przyrostu energii, osiąganej przez nie wraz z przyrostem ich pędu, niezmiennie podlegają one cyklowi pojawiania się i znikania. W chwili zderzenia, w następującym po nim cyklu zniknięcia, wnoszą do pola Higgs’a informację o swoim przyroście energii, która w polu Higgs’a bilansowana jest przyrostem ilości występujących we Wszechświecie cząstek, w miejsce energii nadanej protonowi w postaci pędu. Wynika z tego, że efekt eksperymentu w LHC wszedł w interakcję z polem Higgs’a, które wykreowało normalnie występujące we Wszechświecie cząstki, w ilości odpowiadającej ładunkowi energii, która powstała w wyniku zderzenia protonów. Ewentualne niedokładności w nowo powstałych cząstkach korygowane są przez cząstki wirtualne, natychmiast kontaktujące się z nimi, które zabierają od nich lub oddają im część swojej energii. Ale nie jest to nic niezwykłego. Każda zmiana, każdy ruch we Wszechświecie może zachodzić jedynie w wyniku interakcji z polem Higgs’a. A więc ruch to zmiana miejsca w kolejnych cyklach pojawiania się i znikania kwantów energii (materii) we Wszechświecie, powodowana działającymi na nie siłami, o określonych wektorach mocy i kierunku. W przypadku narastającej siły nadającej cząstce przyrost prędkości, jej pojawianie się musi następować w zwiększających się odstępach. Te odstępy to okresy jej nieistnienia we Wszechświecie, ale w tych odstępach istnieje materia nie poddana przyspieszonemu ruchowi, tylko, że dla cząstki w ruchu przyspieszonym jej nie ma, ponieważ cząstka w cyklu zniknięcia przestaje również istnieć, a jej ponowne pojawienie się następuje według wniesionych informacji do pola higgs’a, w miejscu adekwatnym do działającej na nią siły, czyli w zwiększonym odstępie. W pierwszej kolejności pomijane są cząsteczki o największej częstotliwości cykli pojawiania się i znikania, różniące się właściwościami pełnionych funkcji we Wszechświecie, np. fotony wypełniające przestrzeń Kosmosu muszą różnić się cechą odrębności źródła pochodzenia ich emitowania, co sprawia, że możemy obserwować z każdego miejsca we Wszechświecie poszczególne gwiazdy, galaktyki i wszelkie inne źródła światła. Podobnie jak wśród emisji fal miliardów telefonów komórkowych, możemy dowolnie wybrać konkretnego odbiorcę lub nadawcę konkretnej emisji fal. Gdyby nie było takiego zróżnicowania np. wśród fotonów w zależności od źródła ich pochodzenia, to widzielibyśmy jedynie mniejszą lub większą jasność wypełniającą przestrzeń Kosmosu. W funkcji prędkości,  pomijanie cykli pojawiania się i znikania,(np. wyróżniających się konkretną cechą fotonów), zachodzi w skali całego Wszechświata, włącznie z przestrzenią wewnątrz atomu, co powoduje zmniejszanie się zarówno przestrzeni jak i obiektów materialnych, włącznie z mknącym obiektem, wobec którego zjawisko to występuje.     
W dalszych rozważaniach tego tematu trzeba jednak zrezygnować z posługiwania się terminem „pole Higgs’a”, gdyż pojęcie pola związane jest z parametrami przestrzeni i siłą rzeczy musiałoby występować w już wykreowanym świecie, a nie być kreatorem cząstek. Wrócimy w tym miejscu do Stałej Kosmologicznej Einsteina, która nie jest zależna od czasu i przestrzeni, a więc jest piątym wymiarem, w superpozycji do Wszechświata.  
Cofnijmy się do lat narodzin szczególnej teorii względności i pracy Einsteina nad rozwinięciem jej o siły przyspieszenia i grawitacji. Kiedy Einstein rozmawiał z Maxem Planckiem o swoich zamiarach rozszerzenia teorii względności o siły przyspieszenia i grawitacji, ten odradzał mu, gdyż to się nie uda, ale jeśli się uda to będziesz drugim Kopernikiem. Udało się i w 1915r. Einstein stał się Kopernikiem czterowymiarowego Wszechświata. Resztę życia poświecił na poszukiwaniu unifikacji teorii względności z pozostałymi siłami występującymi w przyrodzie, szczególnie z teorią elektromagnetyzmu Maxwella i teorią kwantów, bez powodzenia. Chociaż, w 1921r. rozwiązanie tego problemu podsunął mu Teodor Kaluza, matematyk z Królewca, polskiego pochodzenia. Michio Kaku,  profesor fizyki teoretycznej, wybitny popularyzator nauki, w swojej książce „Kosmos Einsteina” przedstawia to tak: „Kaluza rozpoczął swój wywód takiego przeformułowania einsteinowskiej ogólnej teorii względności, aby wyrazić ją w pięciu wymiarach (cztery wymiary przestrzenne i jeden czasowy). Nie wymagało to żadnej pracy, bo równania Einsteina można było łatwo przekształcić ze względu na dowolny wymiar. Następnie w kilku linijkach Kaluza wykazał, że jeżeli piąty wymiar oddzieli się od czterech pozostałych, to otrzyma się równanie Einsteina wraz z równaniem Maxwella. Innymi słowy równania Maxwella mogą być zredukowane do fal wędrujących w piątym wymiarze. Albo inaczej – teoria Maxwella była już zawarta w teorii Einsteina, jeśli tylko teorię względności rozszerzyłoby się do pięciu wymiarów.”
Einstein zachwycony był trafnością i spójnością rozszerzenia ogólnej teorii względności o piąty wymiar Kaluzy. Porzucił jednak ideę piątego wymiaru ze względu na brak dowodu jego istnienia, mimo, że w 1926r. szwedzki matematyk Oskar Klein stwierdził, że piąty wymiar jest zwinięty w tak małą kuleczkę, że jest ona nie widoczna nawet w warunkach laboratoryjnych. Do dzisiaj nie znaleziono w znanym Wszechświecie dodatkowych wymiarów, chociaż w matematycznych teoriach fizyki ich istnienie (np. w teorii strun dziesięć wymiarów - dziewięć przestrzennych i jeden czasowy), pozwala spójnie powiązać wiele sprzeczności w dotychczasowych badaniach.
Otóż piąty wymiar Kaluzy rozwiązuje wielość dodatkowych wymiarów za jednym zamachem, gdy, do czterowymiarowego obrazu Wszechświata odkrytego przez Einsteina, dodamy piąty brakujący element - bezwymiarowy, a tym samym o nieskończonych wymiarach, bezczasowy, niepodzielny i nieruchomy świat energii – drugie oblicze Wszechświata, nie uchwytne w świecie materii. Jego istnienie przytaczane jest często przez naukowców , tyle że najczęściej nazywa się go nicością lub polem Higgs’a. Wyżej podano  opis tego pola przedstawiony przez prof. Randall.
Wspomina się tam, że pole Higgs’a jest nośnikiem pewnego rodzaju ładunku i umożliwia jego pojawianie się i znikanie, i dalej , oddziaływania cząstek z polem Higgs’a umożliwiają powstanie szerszego zakresu mas, ponieważ każda cząstka oddziałuje z tym polem we własny indywidualny sposób.
Rzecz w tym, że pole to jest lokalizowane w realnym, już wykreowanym Wszechświecie, poddanym prawom fizyki. Natomiast nicość o tyle jest bardziej trafna, że jest poza istniejącym Wszechświatem i nie obowiązują w niej prawa fizyki, lecz niestety, jak sama nazwa wskazuje, nie istnieje. Drugie oblicze Wszechświata Kaluzy jest nierozerwalną jednością ze światem materii, ale w superpozycji do niej. Jest to świat przetwarzania informacji i sprawczej energii. Można powiedzieć, że Kaluza jest trzecim Kopernikiem, który uzupełnił Wszechświat o piąty element – bezwymiarową i bezczasową super energię, z której, w ciągłej interakcji pojawiają się cyklicznie kwanty wszystkich form materii, wnosząc do Wszechświata kwant energii, przestrzeni, czasu i właściwości fizycznych materii. Można zadać tu sobie pytanie dlaczego Einstein nie skojarzył sobie swojej Stałej Kosmologicznej, niezależnej od czasu i przestrzeni, z piątym wymiarem. W dalszych rozważaniach, dla uproszczenia pojęcia piątego wymiaru, będziemy jednak posługiwać się skrótem Stałej Kosmologicznej Einsteina „SK”.
Kiedy czytałem książkę „Nowe oblicze natury” Eddinktona, wydanej w 1934r., w której autor wyjaśniając zjawisko redukcji przestrzeni i czasu zachodzącej, według szczególnej teorii względności, w odniesieniu do lecącego obiektu, w funkcji jego prędkości, posługiwał się  teorią transformacji Lorentza, według której redukcja czasu i przestrzeni następuje liniowo w kierunku lotu rakiety, to uznałem, że w tamtych czasach było to jedyne wytłumaczenie tego zjawiska, zachodzącego, zgodnie ze szczególną teorią względności.
Byłem bardzo zdziwiony, czytając książkę „Hiperprzestrzeń” Michio Kaku, wydanej w 2012r., ponieważ okazało się, że od czasu Eddingtona, nic nie zmieniło się w wyjaśnianiu redukcji przestrzeni i czasu zachodzące według szczególnej teorii względności. W dalszym ciągu redukcja przestrzeni i czasu w odniesieniu do lecącego obiektu jest jednowymiarowa, zgodnie z teorią transformacji Lorentza. Byłoby to możliwe jedynie wówczas gdyby czas i przestrzeń były ciągłe, ale byłoby to i tak dziwaczne.  Natomiast jest to niemożliwe w skwantowanej przestrzeni i skwantowanym czasie.
Według teorii transformacji Lorentza skracaniu podlega tylko obiekt w ruchu, w funkcji jego prędkości oraz przestrzeń po jego bokach. Oznacza to, że przestrzeń przed rakietą nie podlega transformacji Lorentza i nie skraca się oraz tak samo, przestrzeń za rakietą nie jest skrócona. Samo zjawisko spłaszczenia się rakiety w kierunku lotu musiałoby nastąpić wskutek spłaszczenia się atomów z których składa się rakieta i jej załoga.
Jestem przekonany, iż rozszerzenie równania transformacji Lorentza o dodatkowy wymiar dostosuje jego wynik do czterowymiarowego Wszechświata. Wówczas czas i przestrzeń nie będą się zmniejszały jednowymiarowo, liniowo, w stosunku do obiektu, w funkcji jego prędkości, zgodnie z kierunkiem jego lotu, ale cała przestrzeń  Wszechświata i automatycznie czas związany z kwantami przestrzeni, będą redukowały się wobec tego obiektu. Również przestrzeń wnętrza atomów, z których między innymi składa się rakieta, będzie zmniejszała się, co spowoduje, że rakieta z załogą nie będzie spłaszczać się jak naleśnik, tylko w całości będzie pomniejszać się. Ponieważ wszelkie przemiany materii w świecie fizycznym, w tym ruch, odbywają się w piątym wymiarze Kaluzy, to brak tego wymiaru w matematycznych równaniach Lorentza, powoduje że jego transformacja jest liniowa, a nie przestrzenna. 
Mechanizm redukcji przestrzeni i czasu w odniesieniu do obiektu w ruchu przyspieszonym, w funkcji jego prędkości, został już wspomniany wcześniej w tym tekście, ale należałoby w tym miejscu rozszerzyć ten temat.
Otóż  problem tkwi w tym, iż nikomu nie przychodzi do głowy myśl, że materii
może ubywać lub przybywać w odniesieniu do obiektu będącego w ruchu przyspieszonym lub spowalniającym, a ponieważ według teorii względności, zjawisko redukcji przestrzeni i czasu jest nie podważalne, to nie pozostaje nic innego, jeśli nie uwzględni się piątego wymiaru, jak spłaszczenie, zgniecenie, materii liniowo w kierunku lotu obiektu, mimo, że w teorii względności mówi się o przestrzeni, a nie jedynie o skracaniu (spłaszczaniu) się lecącego obiektu.

Fakt, że do dzisiaj nie zostało wyjaśnione zjawisko redukcji przestrzeni i czasu, według teorii względności, nie dawał mi spokoju. W moim przypadku, z uwagi na brak dostatecznych umiejętności matematycznych, rozwiązania tego problemu mogłem szukać jedynie w modelu rysunkowym, wzorując się na Richardzie Feynmanie, który swoje odkrycia potrafił wyrazić rysunkowo. Ale do tego niezbędne jest wcześniejsze wyjaśnienie, iż długość fali światła nie może zależeć od ruchu źródła światła, lecz od energii jaką niesie foton. Twierdzenie, iż Wszechświat rozszerza się, na podstawie zastosowania efektu Dopplera do zmiany częstotliwości elektromagnetycznych fal światła, jest niczym nie potwierdzonym nadużyciem. Efekt Dopplera ma zastosowanie jedynie do fal przenoszonych przez ośrodek, w którym fale te rozchodzą się. Może to być powietrze woda i wszelka materia która przeniesie fale akustyczne. Natomiast w przestrzeni kosmicznej nie ma takiego ośrodka, który mógłby przenieść fale dźwiękowe i dlatego dźwięk nie rozchodzi się w przestrzeni kosmicznej i również dlatego nie ma tam możliwości zastosowania efektu Dopplera. Z jednej strony naukowcy stosują efekt Dopplera do zmiany częstotliwości fal elektromagnetycznych, z drugiej strony nie są w stanie odpowiedzieć w jaki sposób rozchodzą się fale światła. W 1926 roku Oskar Klein zasugerował, że fale elektromagnetyczne są małymi falkami poruszającymi się wzdłuż piątego wymiaru i chociaż był najbliższy prawdy, to jego koncepcja została odrzucona, mimo, że w badaniach elementarnych cząstek materii, często natrafiają na przeszkody braku dodatkowego wymiaru.                                                                                                                 

Teoria rozszerzania się Wszechświata, wydedukowana na podstawie zaobserwowanego przez Hubbl’a zjawiska, iż widmo światła odległych galaktyk przesuwa się ku czerwieni, w funkcji ich odległości, jest zbyt słabo ugruntowana. Po pierwsze, w teorii tej zakłada się, że światło z tych odległych galaktyk leci do nas miliardy lat świetlnych przez krystalicznie czystą przestrzeń Kosmosu, albo co gorsze , przez próżnię, a w praktyce  widzimy, że nieznaczne pogrubienie cieniuteńkiej warstewki atmosfery ziemskiej, wskutek przechodzenia przez nią promieni słonecznych pod kątem, nad horyzontem Ziemi, sprawia, że widmo światła przesuwa się znacznie ku czerwieni. Po drugie nie zaobserwowano np. ażeby światło galaktyk ustawionych do nas prostopadle różniło się jasnością na brzegu obrotu galaktyki ku nam, w odróżnieniu od światła na brzegu obrotu w przeciwnym kierunku. Dzieje się tak dlatego, że do prędkości światła nie można dodać prędkości emitującego światła ciała zbliżającego się ku obserwatorowi, ani odjąć jego prędkości, gdyby oddalało się od obserwatora. Wiadomo, iż jasność światła zależy od długości fali elektromagnetycznej niosące światło. Przechodzenie widma światła ku czerwieni powodowane jest wydłużeniem się fali światła z jednoczesnym zmniejszeniem się jej częstotliwości. Ponieważ prędkość światła jest stała, jeśli nie natrafia na przeszkody, to zmniejszenie częstotliwości fali powoduje jej wydłużenie. Natomiast częstotliwość fali zależna jest od wielkości energii jaką niesie foton. Wniosek jest taki: Foton o mniejszej energii ma mniejszą częstotliwość, ale jego prędkość nie zmienia się, co powoduje, że pojawia się on w większych odstępach. W momencie znikania foton przestaje istnieć i tym samym przestrzeń Wszechświata wypełniająca te odstępy również dla niego nie istnieje. Natomiast obserwator nie poddany prędkości światła widzi nie tylko pojawiający się foton, ale również przestrzeń wypełniającą te odstępy. Sprawia to, że światło jest pochłaniane przez materię widzianą przez obserwatora w przestrzeniach odstępów pojawiania się fotonu. Można to przyrównać do oświetlenia ulicy, w przypadku światła o dużej częstotliwości, latarnie byłyby rozmieszczone w odległości co 20 metrów, a o małej częstotliwości co 50 metrów. Można tu jeszcze przytoczyć przykład emitowania światła przez rozpalony do białości kawał wolframu. Emitowane przez niego fotony niosą ogromną energię, co jest przyczyną wysokiego poziomu częstotliwości jego pojawiania się i znikania, sprawia to, iż natężenie światła jest wysokie. W miarę stygnięcia wolframu widmo emitowanego przez niego światła przesuwa się ku czerwieni, ponieważ emitowane przez niego fotony niosą mniejszą energię i tym samym ich częstotliwość pojawiania się i znikania maleje, co przy jego stałej prędkości „C” objawia się wydłużeniem fali. Zmiana długości fali światła nie następuje wskutek oddalania się jego źródła emitowania, lecz wskutek utraty energii fotonu, w funkcji wielkości pokonywanej przez niego przestrzeni Kosmosu, w ciągłej interakcji z ta przestrzenią. Można zrobić prosty eksperyment ustawiając dwa reflektory o tej samej jasności światła, jeden w odległości 10 metrów od obserwatora, drugi w odległości 300 metrów od obserwatora. Obserwator i obydwa reflektory pozostają bez ruchu względem siebie. Zobaczymy wówczas jaśniejsze światło emitowane przez bliższy reflektor i ciemniejsze światło emitowane przez odleglejszy reflektor. Fotony z odleglejszego reflektora pokonują dłuższą drogę do obserwatora, wytracając energię w interakcji z przestrzenią wypełnioną powietrzem. Ich energia maleje i tym samym wydłuża się ich fala. Przestrzeń Kosmosu nie jest wypełniona powietrzem, ale nie jest też pusta, dlatego utrata energii fotonów z odległych galaktyk następuje w funkcji znacznie większych odległości, liczonych w milionach i miliardach lat świetlnych. Oczywiście, tylko w naszych obserwacjach są to miliardy lat świetlnych. Dla fotonu będzie to znikomy czas, ponieważ redukuje on postępująco przestrzeń i czas, w każdym cyklu pomniejszony już w poprzednich cyklach. Ale nawet ta przestrzeń, określona stosunkowo znikomym czasem rzeczywistego lotu  fotonu, powoduje utratę jego energii i wydłużenie fali. W naszych obserwacjach fotony ze Słońca lecą do nas nie miliardy lat, ale tylko ok. 8 minut. Dla fotonu mogą to być sekundy, a mimo tego tracą energię w drodze do Ziemi i ich fala musi wydłużać się. Nie trzeba być fizykiem, żeby zdać sobie sprawę z tego, że żaden foton nie byłby w stanie utrzymać swojej energii, pokonując nieprzerwanie rzeczywistą przestrzeń miliardów lat świetlnych.

Któregoś dnia obudziłem się wcześnie rano z myślą o rysunkowym przedstawieniu redukcji czasu i przestrzeni, wykorzystując fotony o różnej częstotliwości fali.

W rysunku obrazującym redukcje przestrzeni i czasu w odniesieniu do obiektu w ruchu, w funkcji jego prędkości, użyty został parametr czasu jako wyznacznik przestrzeni, bowiem zgodnie ze szczególną teorią względności, w miarę wzrostu prędkości obiektu, przestrzeń zmienia się w stosunku do niego w czas i odwrotnie. Unifikacja przestrzeni i czasu została potwierdzona matematycznie przez Hermanna Minkowskiego, byłego profesora Einsteina  z czasów jego studiów. Jednakże do dzisiaj nikt nie wyjaśnił dlaczego tak się dzieje, bowiem nie jest to możliwe w czterowymiarowym Wszechświecie. Rysunek przedstawia mechanizm redukcji przestrzeni i czasu w pięciowymiarowym Wszechświecie. Wcześniej w tym tekście zostało wyjaśnione, że przestrzeń Wszechświata , to suma rozmiarów kwantów energii, podlegających cyklicznemu pojawianiu się i znikaniu w SK. Każdy kwant pojawiając się wnosi do Wszechświata kwant czasu swojego istnienia, oddzielnie w każdym cyklu. Na rysunku pokazane są miejsca jego pojawień się i tworząca się wokół niego przestrzeń oraz obszary jego zniknięć. Ponieważ foton stoi w miejscu nieruchomo w każdym cyklu pojawienia się, to im dłużej stoi (im mniejsza jest jego częstotliwość), tym więcej pojawia się cząstek tworzących przestrzeń wokół niego (w ten sposób czas jest równoznaczny z przestrzenią).


Opis rysunku: W przedstawionym fragmencie przestrzeni, obserwator stoi w miejscu w odniesieniu do fotonu. Widzi on zarówno pojawiający się foton, jak i odstępy między jego pojawianiem się i znikaniem. Foton w momencie zniknięcia przestaje istnieć i nie istnieje dla niego odstęp między jego pojawieniem się i zniknięciem, przez co jego przestrzeń Wszechświata jest pomniejszona o czas odstępów jego zniknięć.
Prędkość fotonu, zarówno o wyższej częstotliwości, jak i fotonu o niższej częstotliwości, jest taka sama (300tys.km/sek.), dlatego w tym samym czasie pokonały taką samą odległość, niezależnie od ich częstotliwości, wskutek czego Wszechświat dla obydwu fotonów pomniejszył się tak samo. Natomiast dla obserwatora Foton 1, o większej częstotliwości, pojawiał się więcej razy od fotonu 2 o mniejszej częstotliwości, na tym samym odcinku drogi, w tym samym czasie. Dlatego, w odniesieniu do obserwatora, fotony (fale) o większej częstotliwości pojawiają się częściej i dają więcej światła, niż fotony (fale) o mniejszej częstotliwości, pojawiają się rzadziej i dają mniej światła. Trzeba tu jeszcze wyjaśnić, że zjawisko to nie zachodzi liniowo, jak ze względów technicznych przedstawiono na rysunku, lecz przestrzennie. Oznacza to, że w czasie zniknięcia fotonu, przestają dla niego istnieć kwanty energii, które pojawiły się w całym Wszechświecie, włącznie z wnętrzem atomów, w okresie jego nie istnienia. Należy tu wyjaśnić co oznacza termin "wnętrze atomu". Otóż termin "wnętrze atomu" różni się od terminu "wnętrze układu słonecznego" jedynie skalą wielkości. Zarówno wnętrze układu słonecznego jak i atomu, wypełnia przestrzeń Kosmosu. Tak samo jak układ słoneczny, atom nie posiada żadnej osłony, ani błonki, która oddzielałaby przestrzeń między elektronami a jadrem, od przestrzeni Kosmosu. A więc, jeśli przestrzeń redukuje się w stosunku do obiektu, w funkcji jego prędkości, to dotyczy to również przestrzeni między Słońcem a planetami oraz między jądrem a elektronami atomu. W ten sposób zmniejsza się wobec niego cały Wszechświat. W każdym cyklu powtarza się to zjawisko, ale za każdym razem, w pomniejszonym w poprzednim cyklu, Wszechświecie.
Według szczególnej teorii względności zasada zmniejszania się lub powiększania czasu  i przestrzeni w odniesieniu do każdego obiektu w ruchu, w funkcji jego prędkości, jest taka sama, gdyż każdy obiekt zwiększając prędkość, zwiększa odstępy między pojawieniami się i zniknięciami w SK, wszystkich swoich cząstek składowych. Dla cząstek te rosnące odstępy to cykl ich nieistnienia w postaci fizycznej w SK, co sprawia, że obszary czterowymiarowej przestrzeni tych odstępów, dla nich nie istnieją i tym samym czas i przestrzeń dla całego obiektu w ruchu przyspieszonym, redukuje się.
W trakcie rysowania schematu redukcji czasu i przestrzeni w funkcji prędkości, według teorii względności, wyłoniło się kilka uwarunkowań tego zjawiska.

 

Po pierwsze rysunek przedstawia teorię redukcji czasu i przestrzeni w funkcji prędkości, opartą na zasadach geometrycznych z zachowaniem idealnej symetrii prędkości z czasem i przestrzenią. Obrazu  Wszechświata opartego na geometrii i symetrii, poszukiwał Einstein ale brakowało mu nowego podejścia do opisu takiego Wszechświata. Wyraził to w zdaniu: „Jestem przekonany, że aby uzyskać jakiś istotny postęp, trzeba znów wyszpiegować w naturze jakąś ogólną zasadę.” Tą zasadą jest postulowana i zaniechana przez Einsteina Stała Kosmologiczna, energia niezależna od przestrzeni i czasu w piątym wymiarze. Właśnie dlatego jest niewykrywalna w czterowymiarowym Wszechświecie, że jest w piątym wymiarze. Poszukiwanie piątego wymiaru w czterowymiarowym Wszechświecie jest nieporozumieniem, przy czym określenie „Piąty Wymiar” jest pojęciem umownym odnoszącym się do bezwymiarowej, nieskończonej i bezczasowej energii, zdefiniowanej przez Parmenidesa jako Byt nieskończony, jednolity, niepodzielny i nieruchomy. Można sobie wyobrazić, że czterowymiarowy Wszechświat jest zanurzony w energii bezwymiarowej,  nieskończonej „Hiperprzestrzeni”, nie poznawalnej dla naszych zmysłów, osadzonych i zamkniętych w czterech wymiarach.     

Po drugie parametry przestrzeni nie istnieją dla fotonu, ponieważ foton w miejscu pojawienia się stoi, nie porusza się. Zaś odstępy między jego pojawieniami są jego stanem fizycznego niebytu w piątym wymiarze, energii bez czasu i przestrzeni, Stałej Kosmologicznej, do której wnosi jedynie informacje o swoich parametrach funkcjonowania w świecie fizycznym. Natomiast czas jego istnienia, w momencie pojawienia się w czterowymiarowym Wszechświecie jest dla niego miarą otaczającej go przestrzeni. Im dłużej stoi, tym większa otacza go przestrzeń, tzn. przestrzeń wokół niego jest kreowana rozmiarami pojawiających się kwantów energii (materii) w Wszechświecie, w czasie jego trwania w świecie fizycznym. Zachodzi tu unifikacja czasu i przestrzeni.

Po trzecie redukcja czasu i przestrzeni może zaistnieć jedynie we Wszechświecie statycznym,  utrzymywanym w równowadze przez Stałą Kosmologiczną Einsteina. W przedstawionym modelu statycznego Wszechświata , nieruchome fotony są przykładem zachowania się wszystkich cząstek  występujących w Kosmosie. W tym kontekście rysunek ten wyraża model pięciowymiarowego Wszechświata, znaczy to, że czas wyraża dla fotonu także trzy wymiarową przestrzeń, a odstępy między jego pojawieniami się są dla fotonu piątym wymiarem, w którym znika.

Po czwarte ustalenie zasady znikania cząstek we Wszechświecie wobec fotonu, w czasie odstępów jego pojawiania się, wymaga odrębnego opracowania przez specjalistów fizyki cząstek elementarnych, w zakresie ich właściwości i symetrii oraz specjalistów z dziedziny mechaniki kwantowej. Chodzi o to, że wymiar czasu fotonu obowiązuje tylko wobec obiektów poruszających się z prędkością „C”. Czas wszystkich innych obiektów jest zróżnicowany w zależności od prędkości z jaką poruszają się i może być rozbieżny z czasem fotonu w okresie jego niebytu w piątym wymiarze. Z kolei zasada splątania cząstek, tzn. wzajemnego reagowanie na siebie, niezależnie od dzielącej je odległości w Kosmosie wskazuje na to, że wszystkie cząstki w Kosmosie, kowerientne z cząstkami pominiętymi przez foton, w czasie odstępów swojego pojawiania się, znikną razem z tymi pominiętymi. Może to być zgodne z twierdzeniem Einsteina, że transformacja Lorentza dotyczy jedynie przestrzeni i nie obejmuje atomów.  Wydaje się to jednak niemożliwe by czas wszystkich cząstek o mniejszej prędkości nie pokrywał się, przynajmniej w jakimś ograniczonym zakresie, z czasem niebytu fotonu w SK.

      

Wszelki ruch i zmiany w świecie materii są pozorne, podobnie jak w kinie widzimy ruch i  przestrzeń, a tak naprawdę ukazują się nam nieruchome obrazy na płaskim ekranie. Na takiej zasadzie widzimy ruch w realnym świecie. Wszechświat jest nieruchomy. Wszelki ruch i zmiany zachodzą w Stałej Kosmologicznej – w piątym wymiarze. Oskar Klein twierdził, że światło przelatuje po powierzchni piątego wymiaru. Dotyczy to nie tylko światła ale wszelkiej materii we Wszechświecie. Jak wyżej wspomnieliśmy cząsteczki podlegają cyklicznemu pojawianiu się i znikaniu w SK. Ponieważ SK jest bezpostaciową, bezczasową i nieskończoną energią, cząsteczka w chwili zniknięcia w SK przestaje istnieć jako cząstka, traci właściwości fizyczne, ale wnosi do SK informacje.
Cząstka musi przekazywać w momencie znikania mnóstwo informacji o swoich właściwościach, charakterystyce i działających na nią siłach, np. o miejscu swojego występowania, o złożoności ruchu, jakiemu jest poddana, o swojej temperaturze, o swoim ładunku, o swojej masie, o swojej funkcji, jaką pełni we Wszechświecie i wielu innych. Informacja o samym ruchu jest bardzo złożona, np. cząstka w monolicie skały musi przekazać informację o niezmienności swojego miejsca w skale, o ruchu obrotowym ziemi wokół swojej osi, jaki wykonuje razem ze skałą, o ruchu ziemi wokół Słońca, o ruchu całego układu słonecznego wokół galaktyki i wreszcie ruchu galaktyki jakiemu poddana jest w Kosmosie. Jak skomplikowana musi być informacja cząstki w tłoku pracującego silnika, która oprócz wszystkich informacji o ruchu, jakie przekazuje cząstka w skale, musi przekazać informacje o zmianach temperatury, ruchu tłoka w cylindrze, ruchu jazdy samochodu, podskokach, skrętach, hamowaniu itd. W przypadku kuli wystrzelonej z karabinu, informacje przekazywane do SK o siłach integrujących cząstki w kuli oraz sile jej pędu, powodują, że kula przechodzi przez materiały, w których siła integracji ich cząstek składowych jest mniejsza od siły integrującej kształt kuli i mniejsza od siły pędu kuli. Wówczas, cząsteczki zintegrowane w kuli, zgodnie z przekazaną informacją do SK, pojawiają się we wnętrzu słabszej przeszkody, rozpychając jej cząstki składowe. Gdy kula trafia w stalową płytę, w której siły integrujące cząstki są większe niż siły integrujące kulę, to wówczas siła pędu kuli zostaje zużyta do pokonania kształtu kuli w stopniu ograniczonym wielkością siły jej pędu. Wszelki ruch, w którym i my uczestniczymy spowodowany jest efektem znikania cząstek w SK i ich pojawiania w innym miejscu zgodnie z działającymi na nie siłami w świecie fizycznym. Przemieszczanie się cząstek następuje wyłącznie w SK. W świecie fizycznym cząstki nie zmieniają swojego miejsca występowania. Zaobserwowano to badając orbitę elektronów wokół jądra atomu. Heisenberg stwierdził, że trajektoria orbity elektronu wokół jądra atomu istnieje tylko gdy ją obserwujemy, a w rzeczywistości elektron jest i nie jest jednocześnie w każdym miejscu na orbicie. Trzeba tu dodać, że w każdym miejscu, w którym pojawi się, stoi. Według teorii kwantów, jak pisze Micho Kaku w swojej książce „Hiperprzestrzeń”, „Każde ciało można opisać funkcją falową, która mierzy prawdopodobieństwo znalezienia się tego ciała w pewnym punkcie w przestrzeni i czasie. Stwierdza ona również, że nie można poznać stanu cząstki, dopóki nie przeprowadzi się świadomej obserwacji. Zanim dokona się pomiaru, cząstka może znajdować się w jednym z wielu stanów, opisywanych przez funkcję falową Shrodingera. Dlatego przed pomiarem nie uda się poznać stanu danej cząstki. Aż do czasu pomiaru cząstka istnieje w stanie nieokreślonym: sumie wszystkich możliwych stanów.” Dalej w swojej książce Kosmos Einsteina, Michio Kaku pisze „W mikroskopowym świecie cząstki subatomowe nie istnieją w żadnym konkretnym stanie, trwają pomiędzy istnieniem a nieistnieniem.” I dalej „W świecie atomów elektrony zdają się istnieć w dwóch miejscach jednocześnie, przeskakują pomiędzy orbitami bez ostrzeżenia i znikają w urojonym  świecie gdzieś pomiędzy istnieniem a nieistnieniem.” Trzeba tu zwrócić uwagę, że dotyczy to wszystkich elementarnych cząstek we Wszechswiecie, a nie tylko elektronów. Oznacza to, że wszyskie cząstki elementarne Wszechświata wystepują pomiędzy istnieniem, a nieistnieneim, a więc, cały Kosmos jawi się pomiędzy istnieniem, a nieistnieniem. 
Jest to potwierdzenie, iż pojawiająca się i znikająca cząsteczka stoi w każdym miejscu, w którym pojawia się. Przy ogromnej częstotliwości cykli znikania i pojawiania się cząsteczki, w każdym cyklu w innym miejscu przestrzeni Kosmosu, jej zachowanie wygląda jak fala. Dokonanie pomiaru, przez obserwatora posiadającego świadomość (wyżej świadomość jest opisana jako ta sama energia która kreuje cząstki elementarne), dzięki której, cząsteczka jest „przyłapana” w momencie pojawienia się w konkretnym stanie i konkretnym miejscu, w którym stoi, nie przesuwa się.
Obserwując Wszechświat „przyłapujemy” nieruchome cząstki w konkretnych miejscach w których pojawiają się, nie zdając sobie z tego sprawy. Wówczas ukazują się nam cyklicznie,  konkretne stany nieruchomych cząstek Wskutek kolejnych cyklicznych pojawień się cząstek w innych miejscach, zgodnie z działającymi na nie siłami, nasz zmysł wzroku odbiera ich zmianę miejsc jako ruch. Podobnie jak w kinie, na ekranie ukazują się nam nieruchome stopklatki z minimalnie  przesuniętymi szczegółami obrazka, a my widzimy ruch, przy czym częstotliwość ich ukazywania, to zaledwie dwadzieścia cztery klatki na sekundę. Cykle pojawiania się i znikania cząstek, to częstotliwość rzędu dziesięć do dwudziestej czwartej potęgi na sekundę.
Nie zdajemy sobie sprawy jak precyzyjne jest oko wykonując poza naszą świadomością taką pracę.
Oznacza to, iż Wszechświat taki jakim go widzimy istnieje tylko w naszych obserwacjach. Nie obserwowany Wszechświat to nieokreślone skupiska energii w postaci falowej. Również zmysłem dotyku odczuwamy podobne wrażenia jak zmysłem wzroku, tyle, że z ograniczoną przestrzenią i pozbawione kolorów. Zadziwiające jest, że Berkeley doszedł do takich samych wniosków drogą filozoficznego rozumowania, bez wchodzenia w fizyczne właściwości materii. Według niego, świat istnieje dlatego , że jest obserwowany – istnieć, to znaczy być postrzeganym, zaś powtarzalność istnienia wszelkich bytów w tej samej postaci, za każdym  powtórzeniem ich obserwacji, sprawia obserwator, który postrzega wszystko jednocześnie i ciągle. W filozoficznym pojęciu Berkeleja był to Bóg, w fizycznym ujęciu jest to bezpostaciowa energia Stałej Kosmologicznej Einsteina, która jest w ciągłej interakcji jednocześnie ze wszystkimi cząstkami we Wszechświecie. Do tego tematu wrócimy jeszcze w zakończeniu.
Ale oznacza to także, iż Wszechświat jest nieruchomy, nie rozszerza się i nie kurczy. Wynikające ze szczególnej teorii względności zmniejszanie się i zwiększanie się Wszechświata w odniesieniu do obiektu poddanemu pędowi, w funkcji jego prędkości, opisane zostało powyżej. Ponieważ Wszechświat może rozszerzać się lub kurczyć, jedynie w odniesieniu do obiektów będących w ruchu, w funkcji ich prędkości, to oznacza, że Wszechświat jednocześnie i kurczy się i rozszerza się, w tym samym czasie, wobec różnych obiektów, w zależności od ich prędkości. Problem obserwowanego ruchu we Wszechświecie wymaga większego, odrębnego opracowania.
System przekazywania informacji do SK musi być informatyczno elektroniczny, mogą to być, poza cyklami znikania i pojawiania się, sekwencje drgań i obrotów cząsteczki. Podobnie pszczoły przekazują informację o odległości i kierunku znajdowania się kwiatów z nektarem, wykonując przed ulem sekwencje skomplikowanych figur lotu. Również wszystkie zmiany właściwości cząstki w momencie pojawiania się, muszą być kreowane według wniesionych przez nie informacji do SK, w systemie informatyczno elektronicznym. W teorii superstrun zakłada się, że struna może być kreatorem różnego rodzaju cząstek, w zależności od naciągu i częstotliwości jej drgań. Jest w tej koncepcji zawarta myśl, iż kreacja rodzaju cząstki zależna jest od emitowanej przez strunę informacji. Brak tam jest tylko wyjaśnienia kto, czy co naciąga strunę i gdzie jest przekazywana informacja o częstotliwości jej drgań.
Trzeba tu jednak zgodzić się, że tak precyzyjna interakcja każdej cząsteczki we Wszechświecie, z SK, w każdym ułamku sekundy, musi być realizowana ściśle z wnoszonymi przez nie informacjami do SK, z udziałem niezwykle skomplikowanego i precyzyjnego programu informatyczno elektronicznego. Dla porównania niezwykłej złożoności tego procesu wystarczy przykład jednego elementu w jądrze żywej komórki – kod DNA. Dwumetrowa helisa DNA składa się z trzech miliardów dwustu milionów szczebelków, bitów informacji, z czteroliterowym kodem. Daje to możliwość niewyobrażalnej ilości, dziesięć do potęgi trzy miliardy czterysta osiemdziesiąt milionów, kombinacji szyfrowych. Jak to się ma do liczby wszystkich atomów we Wszechświecie, których ilość w obserwowalnym Kosmosie szacowana jest na dziesięć do osiemdziesiątej potęgi. Wyposażenie DNA w tak niewyobrażalną ilość kombinacji szyfrowych wskazuje na to, że kod DNA wchodzi bezpośrednio w interakcję z SK nie tylko w obszarze  żywych organizmów, ale i w zakresie infrastruktury niezbędnej do zaistnienia życia
Ten jeden przykład daje wyobrażenie, jak skomplikowany elektronicznie musi być program interakcji cząsteczek Wszechświata z SK, w którym z jednej strony cząsteczki poddane są rygorom praw fizyki, z drugiej strony kreowane są według wniesionych do SK informacji o działających na nie siłach w świecie fizycznym. SK wnosi do Wszechświata tylko to, co zawarte jest w informacjach przekazanych przez cząstki ze świata fizycznego.
Elektroniczny charakter cząstek elementarnych wykorzystywany jest w produkcji wszelkich urządzeń techniki elektronicznej. Również  nasz organizm i jego psychofizyczne zdolności dostosowane są do funkcjonowania w systemie elektronicznym. Oko ludzkie przekazuje do mózgu cykle pojawiania się i znikania pikseli na płaskim ekranie telewizora, a mózg interpretuje to jako ruch  przesuwających się w przestrzeni obiektów. Na tej samej zasadzie kreowany jest w naszych zmysłach cały Wszechświat, tyle, że w systemie przestrzennym  3D, tzn. pojawianie się i znikanie nieruchomych cząstek nie odbywa się na płaskim ekranie, tylko w trzywymiarowej przestrzeni. Konfigurują się w ten sposób w naszych zmysłach trzywymiarowe obiekty, które istnieją w cyklach pojawianie się i znikania ich cząstek składowych.
Wyżej przedstawione cechy materialne Wszechświata, to zaledwie powierzchnia zjawisk.  Pozostają do zrozumienia i wyjaśnienia najtrudniejsze i najistotniejsze właściwości SK, takie jak: świadomość, życie, intelekt, sfera uczuć, artyzm, piękno i wiele innych z tego obszaru pojęć oraz program kreowania świata.

Podsumowanie


Einstein najszerzej otworzył drzwi do prawdy ostatecznej. Teraz do nas należy dociekanie co za tymi drzwiami znajduje się. Pojęcie determinizmu Einsteina obejmuję istotę  istnienia Wszechświata i sięga głębiej niż teoria nieoznaczoności,  wyprowadzona z fragmentu trudnych do uchwycenia momentów organizowania się cząstek w struktury materii i uogólniona jako zasada nieokreślonego funkcjonowania Wszechświata. Determinizm Einsteina określa Wszechświat, w którym cząstki wnoszą z bezpostaciowej energii SK do materialnego świata tylko to, co wcześniej zawarte było w przekazanej przez nie informacji do SK, w cyklu ich materialnego nie istnienia. Oznacza to, że interakcja cząstek z bezpostaciową energią SK jest ściśle zdeterminowana i nie ma tu miejsca na jakąkolwiek nieoznaczoność. Miał rację Einstein twierdząc, że „Bóg nie gra w kości.”
Każda materia w postaci kwantowej jest falą, a każda  fala niesie konkretną informację o swojej postaci materialnej.
Gdy się raz dostrzeże piękno geometrycznej symetrii prędkości z czasem i przestrzenią oraz ścisłej symetrii interakcji cząstek z bezpostaciową energią SK, to nie można już wyobrazić sobie innego Wszechświata, tak, jak nie możemy już wyobrazić sobie, że Słońce z planetami i gwiazdy obracają się wokół Ziemi, tkwiącej nieruchomo w środku Kosmosu.   


Zakończenie


W zakończeniu wrócimy jeszcze do funkcji falowej Shrodingera, według której cząstka aż do czasu jej pomiaru, z niezbędnym udziałem świadomej obserwacji, istnieje w stanie nieokreślonym: sumie wszystkich możliwych stanów. Nie można się zgodzić, że zachodzi tu suma wszystkich nieokreślonych stanów. Każda fala niesie konkretnie określoną informację, różniącą się od innych fal i może przyjąć tylko taką postać jaką określa zawarta w niej informacja. Można tu wyjaśnić paradoks, jednocześnie żywego i nieżywego kota Shrodingera. Otóż żywy kot może przejść tylko przez jedną szczelinę. Przez dwie i więcej szczelin może przejść jednocześnie tylko kot w postaci falowej, a więc tylko nieżywy kot. Jeśli przyjmie się błędne założenie, iż żywy kot może przejść przez dwie i więcej szczelin jednocześnie, to wszelkie dalsze spekulacje obciążone są błędem w założeniu.   
Temat ten poruszam w zakończeniu, ponieważ w powyższym opracowaniu skupiłem się na opisie Wszechświata, takim, jakim go widzimy
Zgodnie z teorią kwantową cały Kosmos na poziomie kwantowym jest wypełniony wyłącznie energią w postaci falowej. Każda cząstka materii, przy odpowiedniej prędkości, przyjmuje postać falową. Udowodnił to Young w eksperymencie z fotonem, który później powtórzył Wheeler z użyciem elektronu zamiast fotonu. W eksperymencie tym elektron został skierowany na ekran z dwoma szczelinami i okazało się, że elektron przeszedł przez obie szczeliny jednocześnie, tworząc na drugim ekranie, ustawionym za pierwszym ekranem, obraz interferencyjny, charakterystyczny dla fali. W przypadku ustawienia pudełek za szczelinami pierwszego ekranu, elektron występował w obydwu pudełkach jednocześnie, w postaci falowej. Przy próbie świadomej obserwacji zawartości dowolnie wybranego pudełka, znajdował się w nim elektron, a drugie pudełko było puste.
Między innymi, ten eksperyment był podstawą teorii, iż Wszechświat istnieje tylko w naszej obserwacji. Gdyby Wheeler użył ekranu z dowolną ilością szczelin, to elektron przeszedłby przez wszystkie szczeliny jednocześnie. Pytanie dlaczego tak by się stało. Otóż sygnał falowy jest wszechobecny w całym Kosmosie. Przykładem tu mogą być sygnały z telefonów komórkowych . Sygnał nadany z komórki, z dowolnie wybranego miejsca, możemy odebrać w każdym dowolnie wybranym miejscu na świecie, a przy jego odpowiedniej mocy, w każdym miejscu w Kosmosie, przy czym miliardy sygnałów, z miliardów komórek nie przeszkadzają sobie. Wcześniej w tym tekście  wspomniano, że na tej zasadzie możemy obserwować wszystkie źródła światła w Kosmosie i na ziemi, ponieważ fotony różnią się, w zależności od źródła ich emisji i tak samo, jak sygnały z komórek, wzajemnie nie przeszkadzają sobie. Wypełniają cały Wszechświat, gdyż z każdego miejsca w Kosmosie możemy obserwować każde źródło światła, w zasięgu wzroku.
Wracając do teorii Wszechświata istniejącego tylko w naszych obserwacjach, można to zinterpretować postulatem, iż zarówno my jak i współistniejące z nami organizmy żywe, zostały genetycznie dostrojone do odbioru fal z poziomu kwantowego i przetwarzania ich (dekoderem może tu być DNA, którego możliwości kombinacji szyfrowych są praktycznie nieograniczone) w otaczającą nas rzeczywistość, tak jak telewizor, przy pomocy dekodera, zmienia sygnały z postaci falowej, w obrazy, wizję i dźwięk.
Odkrycie praw fizyki, to poznanie efektów zaszyfrowanej informacji, przekazywanej przez cząsteczki elementarne do sprawczej energii Stałej Kosmologicznej, w której dokonują się wszystkie przemiany materialnego Wszechświata. Kolejnym zadaniem dla naukowców będzie odkrycie kodu tego szyfru. Obecnie nie potrafimy odczytać zaszyfrowanych w falach informacji, nadając im ogólną nazwę nieoznaczoności kwantowej.
Nasze zmysły osadzone są i zamknięte w czterech wymiarach i dlatego piąty wymiar jest dla nich niedostepny. Natomiast kwanty, z których składamy się, egzystują jako fizyczne cząstki w czterech wymiarach i jako informacje w piątym wymiarze. Krótko mówiąc piąty wymiar nie istnieje dla nas, a cząstki elementarne , z których składamy się, nie mogłyby istnieć bez piątego wymiaru, z którego, dzięki dekoderowi DNA, wnoszą do naszego organizmu energię życia, świadomości, intelektu, temperamentu i emocji.



A.M. Nero                                                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz