Zestawienie przemyśleń i odkryć naukowych na przestrzeni dwóch
i pół tysiąca lat pozwoliło doprowadzić
do bardziej spójnego skojarzenia dotychczasowych osiągnięć naukowych w fizyce
teoretycznej i astronomii. Możemy wymienić kilka znaczących zwrotów w postępie
naukowym aby lepiej zrozumieć naturę Wszechświata.
1. Przemyślenia i wnioski starożytnych myślicieli opisujących
naturę Wszechświata
2. Szczególna i ogólna
teoria względności Einsteina
3. Piąty wymiar Kaluzy
4. Transformacja
Lorentza
5. Czas i długość
Plancka
6. Teoria kwantów
7. Odkrycie cząstek
wirtualnych
8. Pole Higgs’a
9. Teoria super strun
10. Teoria
Hiperprzestrzeni
Zacznijmy od początku.
Starożytni myśliciele
nie ograniczeni osiągnięciami dzisiejszej nauki w zakresie właściwości materii,
mogli dysponować większą lotnością umysłu i przekraczać bariery narzucone przez
fizyczne prawa, doświadczane zmysłami. Trzech najwybitniejszych przedstawicieli
szkoły eleackiej wytyczyło kierunek dążenia do prawdy ostatecznej o istnieniu
Wszechświata.
Ksenofanes (580 – 470 p.n.e) stwierdzał, że prawda
ostateczna istnieje, ale człowiekowi niepodobna jej odkryć, a nawet gdyby tak
się stało, to i tak jej nie rozpozna, gdyż wszystko zacierają pozory.
Ksenofanes pierwszy dostrzega przeciwności między prawdą a pozorem, ale między
prawdą a pozorem widzi jeszcze prawdopodobieństwo i twierdzi, że to właśnie nim
należy się kierować w dochodzeniu do prawdy.
Parmenides (515 – 450
p.n.e) - prawdopodobnie uczeń Ksenofanesa – w swoim dziele „O naturze” mówi, że
w rzeczywistości nie istnieją ani różnice, ani zmiany – wszystko jest
jednością, albo coś istnieje, albo nie istnieje – byt jest jeden, a niebytu nie
ma. Parmenides przekracza granice wyobrażeń, powszechnych i złudnych mniemań ludzi
i czysto rozumowo, drogą myślenia – metodą dedukcji – dochodzi do zrozumienia
istoty bytu. Twierdził, iż gdyby w rzeczach, w zjawiskach przyrody istniała
różnorodność albo zmienność, oznaczałoby to, że istnieje coś co się dopiero
staje, że jest bytem coś co nie jest jeszcze tą albo ową rzeczą albo coś, co
może przestać nią być. Lecz przecież nie ma sensu nazywać istniejącym, czyli
bytem czegoś, , czego nie ma. Istnieje tylko byt.
Byt nie ma początku,
gdyż musiałby powstać z niebytu, a niebyt nie istnieje. Nie mógłby też powstać
z innego bytu, gdyż istnieje tylko jeden byt. Skoro zaś byt nie ma początku,
nie może tez przeminąć, gdyż stałby się niebytem, a niebytu nie ma – a zatem
byt jest wieczny. Jest jednolity, ciągły i niepodzielny. Uważa on, że byt jest
jeden, stały i nieruchomy, gdyż gdyby mógł się przemieszczać, oznaczałoby to,
że przesuwa się na miejsce, gdzie nic jeszcze nie ma. Ale nic, czyli próżnia,
nie istnieje.
Zenon z Elei (485 –
440 p.n.e) – uczeń Parmenidesa - dowodzi, że nasze pojęcie czasu i zmienności,
ruchu i różnorodności jest jedynie iluzją. Wyraził to w t.zw. paradoksie
dychotomi (dwudzielności): Jeśli jakiś przedmiot porusza się w kierunku celu,
to najpierw musi przebyć połowę wyznaczonej drogi, potem połowę pozostałej
drogi, następnie połowę owej połowy – i tak dalej w nieskończoność nie
osiągając celu. Ponadto w momencie dotknięcia każdego punktu, ciało znajduje
się w spoczynku. Skoro zaś, coś w każdym momencie spoczywa, to nie porusza się.
Iluzją zatem jest wyobrażenie, że czas i zmienność są rzeczywiste. Drugi
paradoks mówi o tym, że strzała wypuszczona z łuku w każdej z chwil nie porusza
się, lecz spoczywa w przestrzeni – czyli spoczywa zawsze, A zatem ruch jest
złudzeniem.
Do przytoczonych powyżej przemyśleń trzech znakomitych filozofów
starożytnej Grecji, dotyczących poznania ostatecznej prawdy o istocie
Wszechświata, będziemy się odwoływać w dalszej analizie współczesnych teorii w
tej dziedzinie i odkryć w zakresie cząstek elementarnych.
W tekście tym omówione
zostaną niektóre poglądy panujące w nauce, które stoją w sprzeczności z ideą
szczególnej i ogólnej teorii względności. Myśli Einsteina poszybowały dalej niż
zdołał pojąć jego rozum, uwikłany w kanony współczesnej mu wiedzy naukowej. Po
opublikowaniu obydwu teorii względności, Einstein doszedł do wniosku, że
Wszechświat jest statyczny i utrzymywany w równowadze przez Stałą
Kosmologiczną, niezależną od czasu i przestrzeni energię. Odkrycie Hubble’a w
1929r., iż widmo światła odległych galaktyk przesuwa się ku czerwieni, w funkcji
ich odległości stało się podstawą słabo ugruntowanej teorii rozszerzania się
Wszechświata. Spowodowało to jednak odstąpienie Einsteina od swojej genialnej
idei statycznego Wszechświata, utrzymywanego w równowadze przez Stałą
Kosmologiczną, której zabrakło mu w
dalszej pracy nad unifikacją ogólnej teorii względności, z elektromagnetyzmem i
teorią kwantów. Uznał nawet dziwaczne wyjaśnienie redukcji czasu i przestrzeni
w funkcji prędkości, oparte na koślawej transformacji Lorentza nie
uwzględniającej piątego wymiaru – Stałej Kosmologicznej.
Do tego tematu wrócimy
w dalszej części tego tekstu.
Zjawisko zmniejszania
się Wszechświata i skracania czasu, w odniesieniu do obiektu będącego w ruchu,
w funkcji przyrostu jego prędkości, zostało, zgodnie z teorią względności,
dowiedzione i nie wymaga dalszych uzasadnień. Można w tym miejscu wyjaśnić
jeszcze, że zjawisko to zachodzi w stosunku do obiektu w funkcji jego pędu,
niezależnie od wielkości tego obiektu.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia jak to się dzieje w
praktyce, że Wszechświat zmniejsza się i czas redukuje się. Wszechświat mógłby
pomniejszać się tylko w dwóch przypadkach: albo wskutek ubywania elementarnych
cząsteczek – kwantów materii, albo wskutek ich pomniejszania się. Innej
możliwości nie ma, bowiem wszystko co ma wymiary jest materialne, a więc
przestrzeń musi być i jest materialna. Nicość nie ma wymiarów, bo z definicji
nie istnieje. Dotychczas nie stwierdzono by pomniejszały się lub powiększały
elementarne cząstki – kwanty energii. Zarówno przestrzeń Wszechświata jak i
przestrzeń wnętrza atomu stanowione są rozmiarami kwantów materii – energii, w
różnych postaciach ich występowania we Wszechświecie: korpuskularnej, falowej,
promieniowania itd. Nie może tu być mowy, że Kosmos zagęszcza się i dlatego
zmniejsza się. Przestrzeń Wszechświata składa się z elementarnych kwantów
wszystkich postaci energii, nie podlegających ani ściskaniu ani rozciąganiu.
Skupianie się obłoku wodoru i helu w procesie tworzenia się gwiazdy nie
pomniejsza przestrzeni Wszechświata, tak jak wybuch supernowej nie powiększa
jej. Również pompowanie opony traktora nie pomniejsza Wszechświata i
wypuszczanie powietrza z napompowanej opony nie powiększa go. Oczywiście
należałoby tu także wyjaśnić, w jaki sposób Wszechświat z powrotem rozszerzałby
się i czas wydłużałby się w stosunku do tego obiektu, gdyby zmniejszał swoją
prędkość.
Logiczne wydaje się, że im większą statek rozwija prędkość
tym mniejszy, materialnie, staje się Wszechświat tylko w odniesieniu do tego
statku. Znaczyłoby to, że wzrastająca prędkość statku powoduje sukcesywnie
narastające znikanie materii tylko w odniesieniu do niego. W przypadku
zwalniania prędkości, „stracona” materia wracałaby na swoje miejsce i
Wszechświat wracałby do swoich rozmiarów, w odniesieniu do zmniejszającego pęd
statku.
Ażeby takie zjawisko mogło zaistnieć trzeba przyjąć
założenie, że elementarne cząsteczki, czy inaczej struny, oprócz tego, że
drgają z ogromną częstotliwością, to jeszcze poddane są wysokiej częstotliwości
pojawiania się i znikania, podobnie jak cząstki wirtualne, tylko z tą różnicą,
że cykle pojawiania się i znikania cząstek rzeczywistych są ciągłe i trwałe, w
odróżnieniu od cząstek wirtualnych.
Częstotliwość
pojawiania się i znikania cząstek rzeczywistych musi być zróżnicowana w
zależności od pełnionej przez daną cząstkę funkcji. Niektóre pary cząstek, o
tej samej częstotliwości cykli, mogą ponadto wyróżniać się pokrywaniem się
momentów ich pojawiania i znikania w każdym cyklu. Wyjaśniałoby to zdolność
takich cząstek do natychmiastowego komunikowania się niezależnie od dzielącej
je odległości, ponieważ znikając równocześnie w świecie energii bez czasu i bez
przestrzeni (Stała Kosmologiczna), mogą wymieniać informacje bezczasowo
niezależnie od tego gdzie każda z nich znajduje się w momencie ich pojawienia
się (do tego tematu jeszcze wrócimy gdyż wiąże się on z nowym, trudnym do
zrozumienia obszarem zjawisk). Jak na razie, odkryto doświadczalnie taką
identyfikację cząstek, na podstawie ich zachowań. Trudne będzie natomiast
identyfikowanie cząstek według częstotliwości ich pojawiania się i znikania.
Mogą to być wielkości zbliżone do częstotliwości drgań cząsteczek ( np. obecnie
szacuje się, że elektron drga z częstotliwością 10 do dwudziestej trzeciej
potęgi na sekundę). Na obecnym poziomie możliwości laboratoryjnych nie jest
możliwe klasyfikowanie np. elektronów mogących różnić się jednym, czy
dziesięcioma cyklami, w ciągu sekundy, a tego rzędu różnice mogą być istotne w
wyjaśnianiu zjawiska zmniejszania się Wszechświata w odniesieniu do obiektu
poddanemu pędowi, w funkcji jego prędkości.
Kolejne pytanie to skąd pojawiałyby się i gdzie znikałyby
elementarne cząstki materii. Pani prof. Lisa Randall opisując cząstki
wirtualne, stwierdza, że wygląda to tak, jakby cząsteczki te pojawiały się z
próżni wypełnionej energią bez cząstek, czerpały z niej ładunek energii i
znikając w próżni zabierały ze sobą tę pożyczoną energię. W opisie tym widzimy
już duże ustępstwo w odniesieniu do panującego w nauce pojęcia nicości, chociaż
w dalszym ciągu nie uznaje się istnienia niewykrywalnej energii z której
cząstki czerpią swoje ładunki, jedynie stwierdza się, że to tylko tak wygląda.
Jest to doskonale obrazujący opis, ale z założenia ograniczony tylko do
zjawiska cząstek wirtualnych. A dlaczego z tego samego „zbiornika” nie mogłyby
korzystać cząstki rzeczywiste. Tyle, że cykle ich pojawiania się i znikania
byłyby ciągłe, trwałe i uporządkowane. Jednakże w miejsce próżni należałoby
użyć tu określenia Bytu, wyczerpująco zdefiniowanego dwa i pół tysiąca lat temu
przez Parmenidesa, lub obecnie, Stałej Kosmologicznej Einsteina. Ponadto w tym
obrazowym wyjaśnieniu istoty cząstek wirtualnych, pominięte zostały dwie ich
fundamentalne cechy, zresztą dotyczy to wszystkich innych cząstek, a
mianowicie: cząstka wirtualna wnosi do Wszechświata nie tylko porcję swojej
energii ale także powiększa Wszechświat o swoje rozmiary i wnosi do
Wszechświata jednostkę czasu swojego istnienia. Znikając wszystko to z powrotem
zabiera ze sobą. Należałoby tu odwołać się do Stałej Kosmologicznej Einsteina,
co ułatwi skojarzenie zjawiska zmniejszania się czasu i przestrzeni (w
odniesienie do obiektu w ruchu przyspieszonym, w funkcji jego pędu), z realną,
rzeczywistą redukcją cząstek materii i czasu we Wszechświecie, wobec tego
obiektu.
Człowiek, wraz z otaczającym go światem, istnieje w sferze
zmiennej energii podporządkowanej reżimowi praw fizyki, a to oznacza, że
również materia, z której jest, zbudowany podlega tym prawom. Tym samym nasze
zmysły są odizolowane od energii wolnej od parametrów czasu, wymiarów,
przestrzeni i praw fizyki. Taka forma energii jest nie wykrywalna w świecie
materialnym. Nasz Wszechświat jest tworem, przejawem materialnym, nieruchomej,
niepodzielnej, bezczasowej i nieskończonej energii niematerialnej, niedostępnej
naszym zmysłom. Ale możemy poza zmysłowo, rozumowo określić jej istnienie,
dowodem mogą być tu cząstki wirtualne, pojawiające się właśnie z tej energii,
co jest prawdopodobne i nie jest sprzeczne z logiką. Drugie rozwiązanie to
przyjęcie, że cząstki wirtualne pojawiają się z nikąd, co jest nieprawdopodobne
i nie logiczne.
Przyjęcie w dalszych rozważaniach istnienia bytu
zdefiniowanego przez Parmenidesa, jako energii określonej przez Einsteina Stałą
Kosmologiczną, pozwoli złożyć w logiczny obraz dotychczasowe wyniki badań cząstek
materii. Pozwoli też wyjaśnić, zgodnie z teorią względności, zjawisko
zmniejszania się lub powiększania Wszechświata w odniesieniu do obserwatora
znajdującego się w układzie ruchu przyspieszonego lub spowalniającego.
Ale do tego potrzebne jest jeszcze wyjaśnienie pojęcia
próżni. Co to jest próżnia? W sensie semantycznym jest to nicość, niebyt, ale
także określona przestrzeń. Jest to wewnętrznie sprzeczne, coś co ma wymiary
nie może być nicością, niebytem. Dlatego w fizyce i w astronomii pojęcie
próżni, czy pustki, w sensie semantycznym nie ma zastosowania. Nicość, jak sama
nazwa wskazuje, nie istnieje. A więc wszystko co ma wymiary musi być światem
materialnym. Wynika z tego, że przestrzeń kosmiczna jest materialna. Materia
może występować w formie korpuskularnej, w postaci falowej, lub energii
promieniowania i wielu innych odmianach, ale nie w postaci próżni czy pustki.
Już w 1843 r. Robert Mayer stwierdził, że „z niczego nic
nie powstanie” i dalej: energia może występować pod różnymi postaciami, jako
ruch, ciepło, światło, jako energia elektryczna, przy czym może ona
przekształcać z jednych postaci w inne. Jedno jest tylko niemożliwe: energia
nie może powstać z niczego, ani też zmienić się w nic.
Każda znikająca i pojawiająca się cząsteczka kreuje czas.
Ich cykle pojawiania się to jednostki momentów czasu ich zaistnienia w
Kosmosie. Im więcej cząstek tym więcej czasu. Im więcej cząstek, tym wszystko dłużej
trwa. Charakterystyką cząstek są wyróżniające je, uporządkowane i odmienne
częstotliwości cykli.
W funkcji prędkości obiektu zmniejsza się Kosmos i skraca
się czas, w odniesieniu do tego obiektu. Oznacza to, że im większą prędkość
rozwija obiekt, tym więcej cykli cząstek wytraca się, tak jakby w odniesieniu
do niego nie istniały. Wskutek zwiększania prędkości obiektu redukują się wobec
niego momenty pojawiania się cząstek i czas tych straconych momentów ich
istnienia we Wszechświecie.
Wszechświat staje się mniejszy i wszystko dzieje się w
skróconym czasie. Siłą rzeczy wraz ze znikającą materią w odniesieniu do
obiektu w funkcji jego prędkości muszą znikać kolejne światy, istniejące w
innych wymiarach czasu. Prof. Staniukowicz wyliczył, co naukowo zostało
potwierdzone, iż statek kosmiczny, napędzany
emisją światła (trzeba tu dodać, że statek kosmiczny został użyty
instrumentalnie i nie statek jest tu istotą badań) mógłby rozwinąć taką
prędkość, że w ciągu 65 lat jego lotu, na Ziemi minęłoby 4,5 miliona lat. W
ciągu 28 lat doleciałby do galaktyki Andromedy, odległej od nas o ok. 2,5 miliona lat świetlnych. Co to
oznacza? Nic innego jak to, że część Wszechświata przestaje dla tego statku
istnieć, w tym nasz ziemski świat, zanurzony w miliony razy dłuższym czasie,
niż czas, w którym znajduje się statek. Oznacza to, że równolegle istnieją
światy, w zależności od prędkości układów ruchu w jakich się znajdują. Gdyby
statek ten zmniejszał prędkość, to czas zacząłby wobec niego wydłużać się i
kolejne światy zaczęłyby istnieć i ukazywać się, tyle, że postarzone o miliony
lat. W takim sensie byłby ten statek także wehikułem czasu do przyszłości,
ponieważ w czasie 65 lat swojego lotu przesunął by się o cztery i pół miliona
lat w przyszłość w stosunku do czasu w chwili swojego startu.
POJĘCIE CZASU
W teorii kwantów przyjmuje się, że Wszechświat jest
skwantowany we wszystkich formach występowania materii, energii, promieniowania
itd. Oznacza to, że Kosmos w całej przestrzeni jest skwantowany (porcjowany),
nie jest ciągły. Tylko, że w teorii kwantów nie bierze się pod uwagę czwartego
wymiaru – czasu, przypisanego oddzielnie każdej cząstce materii. Jeżeli
przestrzeń składa się z kwantów energii (promieniowania, cząstek, strun,
fotonów, elektronów, kwarków itd.), które tworzą swoimi rozmiarami przestrzeń,
to czwartym wymiarem tej przestrzeni są wnoszone przez nie jednostki czasu,
czyli momenty swoich zaistnień w świecie materii, oddzielnie, w każdym cyklu
ich pojawiania się. Czas jest przypisany każdemu kwantowi, a więc siłą rzeczy
musi być też skwantowany. We Wszechświecie jest tyle kwantów czasu ile kwantów
energii. Każda cząstka materii, we wszystkich jej postaciach niesie z sobą
cząstkę czasu. Wymiar kwantu czasu danej cząstki, to połowa cyklu jej
pojawiania się i znikania, czas jej istnienia we Wszechświecie, w jednym cyklu.
Oznacza to, że przestrzeń nie jest ciągła i czas nie jest ciągły. We
Wszechświecie materialnym nie ma nic ciągłego. Wszystko jest skwantowane,
Jedynie Stała Kosmologiczna, to energia nieskończona, jednolita, ciągła i
niepodzielna.
Możemy tu wykazać, że paradoks dychotomi Zenona z Elei
zawiera błąd w założeniu, gdyż przyjął on, że przestrzeń i czas są ciągłe i
dlatego mógł teoretycznie dzielić je w nieskończoność. W skwantowanej
przestrzeni i skwantowanym czasie, obiekt zmierzający do celu dojdzie w końcu
do pojedynczego kwantu przestrzeni z przypisanym mu kwantem czasu, które już
nie dzielą się i siłą rzeczy to będzie jego ostateczny cel.
ŚWIADOMOŚĆ.
Zacznijmy od „Ja”.
Mówiąc „Ja” nie wiem kto to jest. Mówiąc moje serce,, moje nogi, moje ręce, mój mózg, całe moje ciało,
nie wiem czyje to jest. Jest to ktoś, kto posługuje się rękami, nogami, całym
ciałem i jest to jego jak gdyby oprzyrządowanie. Można powiedzieć, że wszystko
to razem stanowi „Ja”. Ale kiedy umrę, to nie ma już nikogo, kto mógłby
stwierdzić moje zwłoki. Wychodzi na to, że „Ja” opuszcza człowieka wraz z
życiem i zarówno życie jak i „Ja” są w superpozycji w stosunku do organizmu
człowieka i z chwilą jego śmierci pozbawione jest receptorów wzroku, dotyku,
węchu, słuchu i smaku. Załóżmy, że umysł jest pozbawiony tych receptorów, a
więc nie doznaje czasu, przestrzeni, ruchu, światła, dotyku, smaku, węchu i
dźwięku. Jest zanurzony w nieskończoności, bez początku i bez końca, bez
doznań, bez punktów odniesienia, ale pozostaje mu świadomość, świadomość
swojego istnienia, świadomość będąca w superpozycji wobec świata fizycznego.
Ktoś może powiedzieć, ale przecież świadomość jest w mózgu, a mózg jest
splątany z całym Wszechświatem. Można powiedzieć też, że mózg musi być zasilany
energią, żeby mógł działać, musi w nim być stałe napięcie elektryczne itd.
Owszem mózg nie jest w superpozycji, ale świadomość nie jest emitowana przez
mózg, lecz jest odbierana przez aparat mózgu. W dużym uproszczeniu możemy
mechanizm tej zależności porównać z telewizorem i stacją nadawczą, emitującą
programy telewizyjne. Telewizor aby mógł funkcjonować musi być zasilany
energią, tak jak mózg. Ale telewizor nie jest kreatorem programów, które przedstawia,
lecz tylko ich przekaźnikiem, (bardziej odpowiednim przykładem mógłby tu być
komputer, który jest przekaźnikiem, ale oprócz tego jest też zaprogramowany,
podobnie jak ptaki, które opuszczają gniazdo z pełnym oprogramowaniem mózgu potrzebnym
do samodzielnego życia. Możemy rozebrać telewizor, czy komputer do ostatniego
atomu i nie znajdziemy w nim obrazów, czy dźwięków, tak jak nie znajdziemy w
mózgu ani świadomości, ani życia, bowiem pochodzą one z zewnątrz, z
superpozycji wobec świata materialnego.
Świadomość i życie są tą samą energią funkcjonującą w
organizmach zbudowanych według programu DNA.
ZAGADKA TEORII KWANTÓW
Zagadka superpozycji cząstki (stanu odizolowania od reszty
świata) reagującej na świadome jej obserwowanie polega na tym, że nie tylko
cząstka znajduje się w superpozycji, ale także świadomość oddziałuje na nią z
superpozycji. Kwanty energii, cała materia, kreowana jest przez tę samą
energię, którą jest świadomość. W nauce energię tę nazywa się nicością. Nicość
zajmuje w nauce poważną pozycję. Według teorii Wielkiego Wybuchu, Wszechświat
powstał z niczego, tzn. z nicości pojawił się nieskończenie mały, bezwymiarowy
punkt, który wybuchł sobie
wszechświatem. Nadawanie Wszechświatowi na tej podstawie wieku jest już
następstwem błędnych założeń Wielkiego Wybuchu. Wszystkie złożone formacje
materialne we Wszechświecie mają swój wiek, tzn. gwiazdy, planety, galaktyki,
wszystkie organizmy żywe i wszelkie inne związki materii mają początek i koniec
swojej egzystencji. Natomiast
Wszechświat w postaci Stałej Kosmologicznej jest bezczasowy i tym samym
nie ma wieku. Wiek wszelkiej materii, tzn. kwantów energii jest niezwykle
krótki, jest to moment zaistnienia w jednym
cyklu pojawiania się i znikania. W każdym kolejnym cyklu pojawienia się kwantu,
nie jest on już tą samą cząsteczką.
Wracając do cząstek wirtualnych, pojawiających się z
nicości z ładunkiem energii, którą zabierają ze sobą wracając do nicości,
należałoby zdefiniować pojęcie nicości funkcjonującej w nauce, bo poza nauką
nicość nie istnieje z definicji. Nicość naukowa posiada energię. Stwierdzono to
doświadczalnie odkrywając cząstki wirtualne. Jeśli przyjmiemy, że cząstki
elementarne ponadto, że podlegają drganiom, to charakteryzują się jeszcze
cyklicznym pojawianiem się z nicości i znikaniem w nicości, tylko w odróżnieniu
od cząstek wirtualnych jest to proces ciągły i trwały, to okaże się, że cała
energia i czas, wnoszone są do Wszechświata z nicości przez cząstki
elementarne. Ale w tym miejscu należałoby zrezygnować z naukowego pojęcia
nicości.
Parmenides pierwszy zdefiniował przed 2,5 tysiącami lat tę
wypełnioną energią nicość jako „Byt” -
jedyną niezmienną rzeczywistość. W dziewiętnastym wieku Hegel nazwał tę
energię absolutem. Wydedukował, że myślenie nie może być kreowane przez
materialny mózg, lecz jest funkcją zewnętrzną „Absolutu” – stwierdził „myśli we
mnie absolut”.
Max Planck nazwał tę energię „Rozumnym duchem”. Warto tu
przytoczyć jego wypowiedź w tej sprawie. „Jestem fizykiem, a więc człowiekiem
służącym całe życie nauce ścisłej, zajmującym się badaniem materii, nie można
więc uznać mnie za marzyciela. A po zakończeniu moich badań atomu powiem tyle: „Materia jako taka nie
istnieje! Wszelka materia powstaje i trwa tylko za pośrednictwem siły,
wprawiającej w drgania cząsteczki atomowe i sprawiającej, że tworzą one
najmniejszy układ słoneczny atomu. Ponieważ jednak nie ma siły ani
inteligentnej, ani wiecznej jako takiej, to musimy przyjąć, że za siłą tą stoi
świadomy inteligentny duch. Duch ten jest przyczyną wszelkiej materii”. Gdyby
Max Planck w swoich badaniach odkrył pojawianie się i znikanie cząstek
wirtualnych, to z pewnością uznałby, że skoro mają skąd pojawiać się cząsteczki
i dokąd znikać, to musi to być ta
brakująca siła (rozumny duch) i musi to dotyczyć wszystkich cząsteczek, całej
materii oraz, że wszystkie cząstki cyklicznie pojawiają się i znikają, tyle, że
w procesie ciągłym i trwałym, w odróżnieniu od cząstek wirtualnych. Energia nazwana przez niego inteligentnym,
rozumnym duchem byłaby wnoszona do Wszechświata przez cząsteczki elementarne, w
porcjach częstotliwości cykli pojawiania się i znikania, razem z porcjami czasu
ich istnienia w momencie pojawiania się. Wówczas teoria względności czasu i
przestrzeni wpisałaby się w naturę zachowania cząstek .
W 1964 roku Peter Higgs postulował istnienie skalarnego
pola wypełniającego Wszechświat. W nauce pole to przyjęło nazwę pola Higgs’a od
nazwiska jego autora. Ponieważ pole Higgs’a ugruntowało się już w nauce, to
przyjmijmy, że jest ono tożsame z wcześniejszymi nazwami tej energii, z których
tylko niektóre wymienione są wyżej, i w dalszych rozważaniach będziemy się nim
posługiwać.
Randall, w swojej książce „Pukając do nieba bram”, opisuje
to tak: „Można powiedzieć, że ---pole Higgs’a jest nośnikiem pewnego rodzaju ładunku
i umożliwia jego pojawianie się i znikanie”… i dalej: „Oddziaływania cząstek z
polem Higgs’a umożliwiają powstanie szerszego zakresu mas, ponieważ każda
cząstka oddziałuje z tym polem we własny, indywidualny sposób”... ”Z istnienia
tej energii wynikają dające się zmierzyć konsekwencje, takie jak zwiększanie
się tempa ekspansji Wszechświata. Prawda jest więc taka, że pusta przestrzeń
nie jest całkiem pusta. Zawiera energię i ładunek. Nie ma w niej jedynie
materii. Chociaż nie mamy pojęcia, jaką energię zawiera pole Higgs’a, wiemy, że
zależy ona od wartości jaką pole to przyjmuje”.
Mamy tu zdefiniowany „Byt” Parmenidesa, tylko wyrażony naukowymi terminami funkcjonującymi w fizyce.
Tyle, że niematerialna pustka według prof. Randall jest przestrzenią, zlokalizowaną
we Wszechświecie, która siłą rzeczy ma wymiary. Nieporozumienie polega na tym,
że wszystko to co ma wymiary jest materialne. Nicość nie istnieje i tym samym
nie ma wymiarów.
Problem tkwi w tym, że uczeni lokalizują pole Higgs’a w
przestrzeni Kosmosu i oczekują, że będzie ono kreować cząstki z ich masą. To
wszystko co znajduje się we Wszechświecie jest już wykreowane. Może tylko
zmieniać postać występowania, według praw fizyki. Badając materię, poddając ją
eksperymentom w Wielkim Zderzaczu Hadronów,
możemy poszerzać wiedzę o już wykreowanej materii, ale nie dowiemy się
nic o źródle jej pochodzenia. Rzekome odkrycie bozonu Higgs’a polega na tym, że
wskutek nadania protonowi ogromnego pędu, nastąpił duży przyrost jego energii,
która w momencie zderzenia z drugim protonem, musiała znaleźć ujście. Twierdzi
się, że z tego przyrostu energii, w wyniku zderzenia, powstał bozon Higgs’a,
którego istnienie było zbyt krótkie by można uchwycić ten moment, a jego
zaistnienie można wywnioskować na podstawie produktów zsumowanej materii,
powstałej z jego natychmiastowego rozpadu. To nie jest żaden dowód, tylko
prawdopodobieństwo, zaistnienia nowej cząstki – bozonu Higgs’a.
Przypomnijmy w tym miejscu stwierdzenie Ksenofanesa:
„Prawda ostateczna istnieje, ale człowiekowi niepodobna jej odkryć, a nawet
gdyby tak się stało, to i tak jej nie rozpozna, gdyż wszystko zacierają pozory.”
Otóż uczeni już otworzyli drzwi do prawdy ostatecznej, ale
nie rozpoznali jej. Można przytoczyć wiele dowodów na to. Ale to co znajduje
się za tymi drzwiami uświadomi nam, że właściwie nie wiele wiemy i ustawi nas
na początku nowej drogi do zdobywania wiedzy.
Jest to droga do obszarów niepojętej dla nas
rzeczywistości. Przyjmując, że w superpozycji do świata materialnego, istnieje
pole Higgs”a, z którego cyklicznie
pojawiają się i znikają cząsteczki, wnosząc do Wszechświata w cyklu swojego
pojawienia się, ładunek energii, kwant przestrzeni i kwant czasu, musimy
przyjąć, że w cyklu zniknięcia w polu Higgs’a przestają istnieć jako cząstki i
wnoszą do tego pola jedynie informację o
swoich parametrach, działających na nie siłach i o pełnionej w świecie materii
funkcji oraz pamięć o swojej lokalizacji
we Wszechświecie. W momencie pojawienia się wracają, na nowo wyposażone we
właściwości i zdolności do pełnienia swojej funkcji w określonej lokalizacji,
według wcześniej wniesionej do pola Higgs’a informacji. Można założyć, że pole
Higgs’a kreuje podstawowe, bez masowe cząstki materii, które podlegają prawom
fizyki. W tyglu praw fizyki, np. we wnętrzu supernowej, bez masowe cząsteczki
tracą prędkość „C” i w tej sytuacji, w
cyklu zniknięcia wnoszą do pola Higgs’a, informację o utracie swoich
właściwości (utracie prędkości) i zmianach w pełnionej funkcji (przyroście
energii). W cyklu pojawienia się cząsteczka wyposażona już jest, zgodnie z
wniesionymi informacjami, w właściwości adekwatne do jej zmienionej funkcji,
np. w miejsce utraconej prędkości i przyroście energii, posiada masę i
grawitację. W eksperymencie zderzania protonów w LHC, niezależnie od przyrostu
energii, osiąganej przez nie wraz z przyrostem ich pędu, niezmiennie podlegają
one cyklowi pojawiania się i znikania. W chwili zderzenia, w następującym po
nim cyklu zniknięcia, wnoszą do pola Higgs’a informację o swoim przyroście
energii, która w polu Higgs’a bilansowana jest przyrostem ilości występujących
we Wszechświecie cząstek, w miejsce energii nadanej protonowi w postaci pędu.
Wynika z tego, że efekt eksperymentu w LHC wszedł w interakcję z polem Higgs’a,
które wykreowało normalnie występujące we Wszechświecie cząstki, w ilości
odpowiadającej ładunkowi energii, która powstała w wyniku zderzenia protonów.
Ewentualne niedokładności w nowo powstałych cząstkach korygowane są przez
cząstki wirtualne, natychmiast kontaktujące się z nimi, które zabierają od nich
lub oddają im część swojej energii. Ale nie jest to nic niezwykłego. Każda
zmiana, każdy ruch we Wszechświecie może zachodzić jedynie w wyniku interakcji
z polem Higgs’a. A więc ruch to zmiana miejsca w kolejnych cyklach pojawiania się
i znikania kwantów energii (materii) we Wszechświecie, powodowana działającymi
na nie siłami, o określonych wektorach mocy i kierunku. W przypadku
narastającej siły nadającej cząstce przyrost prędkości, jej pojawianie się musi
następować w zwiększających się odstępach. Te odstępy to okresy jej
nieistnienia we Wszechświecie, ale w tych odstępach istnieje materia nie
poddana przyspieszonemu ruchowi, tylko, że dla cząstki w ruchu przyspieszonym
jej nie ma, ponieważ cząstka w cyklu zniknięcia przestaje również istnieć, a
jej ponowne pojawienie się następuje według wniesionych informacji do pola
higgs’a, w miejscu adekwatnym do działającej na nią siły, czyli w zwiększonym
odstępie. W pierwszej kolejności pomijane są cząsteczki o największej
częstotliwości cykli pojawiania się i znikania, różniące się właściwościami
pełnionych funkcji we Wszechświecie, np. fotony wypełniające przestrzeń Kosmosu
muszą różnić się cechą odrębności źródła pochodzenia ich emitowania, co
sprawia, że możemy obserwować z każdego miejsca we Wszechświecie poszczególne
gwiazdy, galaktyki i wszelkie inne źródła światła. Podobnie jak wśród emisji
fal miliardów telefonów komórkowych, możemy dowolnie wybrać konkretnego
odbiorcę lub nadawcę konkretnej emisji fal. Gdyby nie było takiego zróżnicowania
np. wśród fotonów w zależności od źródła ich pochodzenia, to widzielibyśmy
jedynie mniejszą lub większą jasność wypełniającą przestrzeń Kosmosu. W funkcji
prędkości, pomijanie cykli pojawiania
się i znikania,(np. wyróżniających się konkretną cechą fotonów), zachodzi w
skali całego Wszechświata, włącznie z przestrzenią wewnątrz atomu, co powoduje
zmniejszanie się zarówno przestrzeni jak i obiektów materialnych, włącznie z
mknącym obiektem, wobec którego zjawisko to występuje.
W dalszych rozważaniach tego tematu trzeba jednak
zrezygnować z posługiwania się terminem „pole Higgs’a”, gdyż pojęcie pola
związane jest z parametrami przestrzeni i siłą rzeczy musiałoby występować w
już wykreowanym świecie, a nie być kreatorem cząstek. Wrócimy w tym miejscu do
Stałej Kosmologicznej Einsteina, która nie jest zależna od czasu i przestrzeni,
a więc jest piątym wymiarem, w superpozycji do Wszechświata.
Cofnijmy się do lat narodzin szczególnej teorii
względności i pracy Einsteina nad rozwinięciem jej o siły przyspieszenia i
grawitacji. Kiedy Einstein rozmawiał z Maxem Planckiem o swoich zamiarach
rozszerzenia teorii względności o siły przyspieszenia i grawitacji, ten
odradzał mu, gdyż to się nie uda, ale jeśli się uda to będziesz drugim
Kopernikiem. Udało się i w 1915r. Einstein stał się Kopernikiem
czterowymiarowego Wszechświata. Resztę życia poświecił na poszukiwaniu
unifikacji teorii względności z pozostałymi siłami występującymi w przyrodzie,
szczególnie z teorią elektromagnetyzmu Maxwella i teorią kwantów, bez
powodzenia. Chociaż, w 1921r. rozwiązanie tego problemu podsunął mu Teodor
Kaluza, matematyk z Królewca, polskiego pochodzenia. Michio Kaku, profesor fizyki teoretycznej, wybitny
popularyzator nauki, w swojej książce „Kosmos Einsteina” przedstawia to tak:
„Kaluza rozpoczął swój wywód takiego przeformułowania einsteinowskiej ogólnej
teorii względności, aby wyrazić ją w pięciu wymiarach (cztery wymiary
przestrzenne i jeden czasowy). Nie wymagało to żadnej pracy, bo równania
Einsteina można było łatwo przekształcić ze względu na dowolny wymiar.
Następnie w kilku linijkach Kaluza wykazał, że jeżeli piąty wymiar oddzieli się
od czterech pozostałych, to otrzyma się równanie Einsteina wraz z równaniem
Maxwella. Innymi słowy równania Maxwella mogą być zredukowane do fal
wędrujących w piątym wymiarze. Albo inaczej – teoria Maxwella była już zawarta
w teorii Einsteina, jeśli tylko teorię względności rozszerzyłoby się do pięciu
wymiarów.”
Einstein zachwycony był trafnością i spójnością
rozszerzenia ogólnej teorii względności o piąty wymiar Kaluzy. Porzucił jednak
ideę piątego wymiaru ze względu na brak dowodu jego istnienia, mimo, że w
1926r. szwedzki matematyk Oskar Klein stwierdził, że piąty wymiar jest zwinięty
w tak małą kuleczkę, że jest ona nie widoczna nawet w warunkach
laboratoryjnych. Do dzisiaj nie znaleziono w znanym Wszechświecie dodatkowych
wymiarów, chociaż w matematycznych teoriach fizyki ich istnienie (np. w teorii
strun dziesięć wymiarów - dziewięć przestrzennych i jeden czasowy), pozwala
spójnie powiązać wiele sprzeczności w dotychczasowych badaniach.
Otóż piąty wymiar Kaluzy rozwiązuje wielość dodatkowych
wymiarów za jednym zamachem, gdy, do czterowymiarowego obrazu Wszechświata
odkrytego przez Einsteina, dodamy piąty brakujący element - bezwymiarowy, a tym
samym o nieskończonych wymiarach, bezczasowy, niepodzielny i nieruchomy świat
energii – drugie oblicze Wszechświata, nie uchwytne w świecie materii. Jego
istnienie przytaczane jest często przez naukowców , tyle że najczęściej nazywa
się go nicością lub polem Higgs’a. Wyżej podano
opis tego pola przedstawiony przez prof. Randall.
Wspomina się tam, że pole Higgs’a jest nośnikiem pewnego
rodzaju ładunku i umożliwia jego pojawianie się i znikanie, i dalej ,
oddziaływania cząstek z polem Higgs’a umożliwiają powstanie szerszego zakresu
mas, ponieważ każda cząstka oddziałuje z tym polem we własny indywidualny
sposób.
Rzecz w tym, że pole to jest lokalizowane w realnym, już
wykreowanym Wszechświecie, poddanym prawom fizyki. Natomiast nicość o tyle jest
bardziej trafna, że jest poza istniejącym Wszechświatem i nie obowiązują w niej
prawa fizyki, lecz niestety, jak sama nazwa wskazuje, nie istnieje. Drugie
oblicze Wszechświata Kaluzy jest nierozerwalną jednością ze światem materii,
ale w superpozycji do niej. Jest to świat przetwarzania informacji i sprawczej
energii. Można powiedzieć, że Kaluza jest trzecim Kopernikiem, który uzupełnił
Wszechświat o piąty element – bezwymiarową i bezczasową super energię, z
której, w ciągłej interakcji pojawiają się cyklicznie kwanty wszystkich form
materii, wnosząc do Wszechświata kwant energii, przestrzeni, czasu i
właściwości fizycznych materii. Można zadać tu sobie pytanie dlaczego Einstein
nie skojarzył sobie swojej Stałej Kosmologicznej, niezależnej od czasu i
przestrzeni, z piątym wymiarem. W dalszych rozważaniach, dla uproszczenia
pojęcia piątego wymiaru, będziemy jednak posługiwać się skrótem Stałej
Kosmologicznej Einsteina „SK”.
Kiedy czytałem książkę „Nowe oblicze natury” Eddinktona,
wydanej w 1934r., w której autor wyjaśniając zjawisko redukcji przestrzeni i
czasu zachodzącej, według szczególnej teorii względności, w odniesieniu do
lecącego obiektu, w funkcji jego prędkości, posługiwał się teorią transformacji Lorentza, według której
redukcja czasu i przestrzeni następuje liniowo w kierunku lotu rakiety, to
uznałem, że w tamtych czasach było to jedyne wytłumaczenie tego zjawiska,
zachodzącego, zgodnie ze szczególną teorią względności.
Byłem bardzo zdziwiony, czytając książkę „Hiperprzestrzeń”
Michio Kaku, wydanej w 2012r., ponieważ okazało się, że od czasu Eddingtona,
nic nie zmieniło się w wyjaśnianiu redukcji przestrzeni i czasu zachodzące
według szczególnej teorii względności. W dalszym ciągu redukcja przestrzeni i
czasu w odniesieniu do lecącego obiektu jest jednowymiarowa, zgodnie z teorią
transformacji Lorentza. Byłoby to możliwe jedynie wówczas gdyby czas i
przestrzeń były ciągłe, ale byłoby to i tak dziwaczne. Natomiast jest to niemożliwe w skwantowanej
przestrzeni i skwantowanym czasie.
Według teorii transformacji Lorentza skracaniu podlega
tylko obiekt w ruchu, w funkcji jego prędkości oraz przestrzeń po jego bokach.
Oznacza to, że przestrzeń przed rakietą nie podlega transformacji Lorentza i
nie skraca się oraz tak samo, przestrzeń za rakietą nie jest skrócona. Samo
zjawisko spłaszczenia się rakiety w kierunku lotu musiałoby nastąpić wskutek
spłaszczenia się atomów z których składa się rakieta i jej załoga.
Jestem przekonany, iż rozszerzenie równania transformacji
Lorentza o dodatkowy wymiar dostosuje jego wynik do czterowymiarowego
Wszechświata. Wówczas czas i przestrzeń nie będą się zmniejszały
jednowymiarowo, liniowo, w stosunku do obiektu, w funkcji jego prędkości,
zgodnie z kierunkiem jego lotu, ale cała przestrzeń Wszechświata i automatycznie czas związany z
kwantami przestrzeni, będą redukowały się wobec tego obiektu. Również
przestrzeń wnętrza atomów, z których między innymi składa się rakieta, będzie
zmniejszała się, co spowoduje, że rakieta z załogą nie będzie spłaszczać się
jak naleśnik, tylko w całości będzie pomniejszać się. Ponieważ wszelkie
przemiany materii w świecie fizycznym, w tym ruch, odbywają się w piątym wymiarze
Kaluzy, to brak tego wymiaru w matematycznych równaniach Lorentza, powoduje że
jego transformacja jest liniowa, a nie przestrzenna.
Mechanizm redukcji przestrzeni i czasu w odniesieniu do
obiektu w ruchu przyspieszonym, w funkcji jego prędkości, został już wspomniany
wcześniej w tym tekście, ale należałoby w tym miejscu rozszerzyć ten temat.
Otóż problem tkwi w
tym, iż nikomu nie przychodzi do głowy myśl, że materii
może ubywać lub przybywać w odniesieniu do obiektu
będącego w ruchu przyspieszonym lub spowalniającym, a ponieważ według teorii
względności, zjawisko redukcji przestrzeni i czasu jest nie podważalne, to nie
pozostaje nic innego, jeśli nie uwzględni się piątego wymiaru, jak
spłaszczenie, zgniecenie, materii liniowo w kierunku lotu obiektu, mimo, że w
teorii względności mówi się o przestrzeni, a nie jedynie o skracaniu
(spłaszczaniu) się lecącego obiektu.
Fakt,
że do dzisiaj nie zostało wyjaśnione zjawisko redukcji przestrzeni i czasu,
według teorii względności, nie dawał mi spokoju. W moim przypadku, z uwagi na
brak dostatecznych umiejętności matematycznych, rozwiązania tego problemu
mogłem szukać jedynie w modelu rysunkowym, wzorując się na Richardzie Feynmanie,
który swoje odkrycia potrafił wyrazić rysunkowo. Ale do tego niezbędne jest
wcześniejsze wyjaśnienie, iż długość fali światła nie może zależeć od ruchu
źródła światła, lecz od energii jaką niesie foton. Twierdzenie, iż Wszechświat
rozszerza się, na podstawie zastosowania efektu Dopplera do zmiany
częstotliwości elektromagnetycznych fal światła, jest niczym nie potwierdzonym
nadużyciem. Efekt Dopplera ma zastosowanie jedynie do fal przenoszonych przez
ośrodek, w którym fale te rozchodzą się. Może to być powietrze woda i wszelka
materia która przeniesie fale akustyczne. Natomiast w przestrzeni kosmicznej
nie ma takiego ośrodka, który mógłby przenieść fale dźwiękowe i dlatego dźwięk
nie rozchodzi się w przestrzeni kosmicznej i również dlatego nie ma tam
możliwości zastosowania efektu Dopplera. Z jednej strony naukowcy stosują efekt
Dopplera do zmiany częstotliwości fal elektromagnetycznych, z drugiej strony
nie są w stanie odpowiedzieć w jaki sposób rozchodzą się fale światła. W 1926
roku Oskar Klein zasugerował, że fale elektromagnetyczne są małymi falkami
poruszającymi się wzdłuż piątego wymiaru i chociaż był najbliższy prawdy, to
jego koncepcja została odrzucona, mimo, że w badaniach elementarnych cząstek
materii, często natrafiają na przeszkody braku dodatkowego wymiaru.
Teoria
rozszerzania się Wszechświata, wydedukowana na podstawie zaobserwowanego przez
Hubbl’a zjawiska, iż widmo światła odległych galaktyk przesuwa się ku
czerwieni, w funkcji ich odległości, jest zbyt słabo ugruntowana. Po pierwsze,
w teorii tej zakłada się, że światło z tych odległych galaktyk leci do nas
miliardy lat świetlnych przez krystalicznie czystą przestrzeń Kosmosu, albo co
gorsze , przez próżnię, a w praktyce widzimy,
że nieznaczne pogrubienie cieniuteńkiej warstewki atmosfery ziemskiej, wskutek
przechodzenia przez nią promieni słonecznych pod kątem, nad horyzontem Ziemi,
sprawia, że widmo światła przesuwa się znacznie ku czerwieni. Po drugie nie
zaobserwowano np. ażeby światło galaktyk ustawionych do nas prostopadle różniło
się jasnością na brzegu obrotu galaktyki ku nam, w odróżnieniu od światła na
brzegu obrotu w przeciwnym kierunku. Dzieje się tak dlatego, że do prędkości
światła nie można dodać prędkości emitującego światła ciała zbliżającego się ku
obserwatorowi, ani odjąć jego prędkości, gdyby oddalało się od obserwatora.
Wiadomo, iż jasność światła zależy od długości fali elektromagnetycznej niosące
światło. Przechodzenie widma światła ku czerwieni powodowane jest wydłużeniem
się fali światła z jednoczesnym zmniejszeniem się jej częstotliwości. Ponieważ
prędkość światła jest stała, jeśli nie natrafia na przeszkody, to zmniejszenie
częstotliwości fali powoduje jej wydłużenie. Natomiast częstotliwość fali
zależna jest od wielkości energii jaką niesie foton. Wniosek jest taki: Foton o
mniejszej energii ma mniejszą częstotliwość, ale jego prędkość nie zmienia się,
co powoduje, że pojawia się on w większych odstępach. W momencie znikania foton
przestaje istnieć i tym samym przestrzeń Wszechświata wypełniająca te odstępy
również dla niego nie istnieje. Natomiast obserwator nie poddany prędkości
światła widzi nie tylko pojawiający się foton, ale również przestrzeń
wypełniającą te odstępy. Sprawia to, że światło jest pochłaniane przez materię
widzianą przez obserwatora w przestrzeniach odstępów pojawiania się fotonu.
Można to przyrównać do oświetlenia ulicy, w przypadku światła o dużej
częstotliwości, latarnie byłyby rozmieszczone w odległości co 20 metrów, a o
małej częstotliwości co 50 metrów. Można tu jeszcze przytoczyć przykład
emitowania światła przez rozpalony do białości kawał wolframu. Emitowane przez
niego fotony niosą ogromną energię, co jest przyczyną wysokiego poziomu
częstotliwości jego pojawiania się i znikania, sprawia to, iż natężenie światła
jest wysokie. W miarę stygnięcia wolframu widmo emitowanego przez niego światła
przesuwa się ku czerwieni, ponieważ emitowane przez niego fotony niosą mniejszą
energię i tym samym ich częstotliwość pojawiania się i znikania maleje, co przy
jego stałej prędkości „C” objawia się wydłużeniem fali. Zmiana długości fali
światła nie następuje wskutek oddalania się jego źródła emitowania, lecz
wskutek utraty energii fotonu, w funkcji wielkości pokonywanej przez niego
przestrzeni Kosmosu, w ciągłej interakcji z ta przestrzenią. Można zrobić
prosty eksperyment ustawiając dwa reflektory o tej samej jasności światła,
jeden w odległości 10 metrów od obserwatora, drugi w odległości 300 metrów od
obserwatora. Obserwator i obydwa reflektory pozostają bez ruchu względem siebie.
Zobaczymy wówczas jaśniejsze światło emitowane przez bliższy reflektor i
ciemniejsze światło emitowane przez odleglejszy reflektor. Fotony z
odleglejszego reflektora pokonują dłuższą drogę do obserwatora, wytracając
energię w interakcji z przestrzenią wypełnioną powietrzem. Ich energia maleje i
tym samym wydłuża się ich fala. Przestrzeń Kosmosu nie jest wypełniona
powietrzem, ale nie jest też pusta, dlatego utrata energii fotonów z odległych
galaktyk następuje w funkcji znacznie większych odległości, liczonych w
milionach i miliardach lat świetlnych. Oczywiście, tylko w naszych obserwacjach
są to miliardy lat świetlnych. Dla fotonu będzie to znikomy czas, ponieważ
redukuje on postępująco przestrzeń i czas, w każdym cyklu pomniejszony już w
poprzednich cyklach. Ale nawet ta przestrzeń, określona stosunkowo znikomym
czasem rzeczywistego lotu fotonu,
powoduje utratę jego energii i wydłużenie fali. W naszych obserwacjach fotony
ze Słońca lecą do nas nie miliardy lat, ale tylko ok. 8 minut. Dla fotonu mogą
to być sekundy, a mimo tego tracą energię w drodze do Ziemi i ich fala musi
wydłużać się. Nie trzeba być fizykiem, żeby zdać sobie sprawę z tego, że żaden
foton nie byłby w stanie utrzymać swojej energii, pokonując nieprzerwanie
rzeczywistą przestrzeń miliardów lat świetlnych.
Któregoś
dnia obudziłem się wcześnie rano z myślą o rysunkowym przedstawieniu redukcji
czasu i przestrzeni, wykorzystując fotony o różnej częstotliwości fali.
W rysunku obrazującym redukcje przestrzeni i czasu w
odniesieniu do obiektu w ruchu, w funkcji jego prędkości, użyty został parametr
czasu jako wyznacznik przestrzeni, bowiem zgodnie ze szczególną teorią
względności, w miarę wzrostu prędkości obiektu, przestrzeń zmienia się w
stosunku do niego w czas i odwrotnie. Unifikacja przestrzeni i czasu została
potwierdzona matematycznie przez Hermanna Minkowskiego, byłego profesora
Einsteina z czasów jego studiów.
Jednakże do dzisiaj nikt nie wyjaśnił dlaczego tak się dzieje, bowiem nie jest
to możliwe w czterowymiarowym Wszechświecie. Rysunek przedstawia mechanizm
redukcji przestrzeni i czasu w pięciowymiarowym Wszechświecie. Wcześniej w tym
tekście zostało wyjaśnione, że przestrzeń Wszechświata , to suma rozmiarów
kwantów energii, podlegających cyklicznemu pojawianiu się i znikaniu w SK.
Każdy kwant pojawiając się wnosi do Wszechświata kwant czasu swojego istnienia,
oddzielnie w każdym cyklu. Na rysunku pokazane są miejsca jego pojawień się i
tworząca się wokół niego przestrzeń oraz obszary jego zniknięć. Ponieważ foton
stoi w miejscu nieruchomo w każdym cyklu pojawienia się, to im dłużej stoi (im
mniejsza jest jego częstotliwość), tym więcej pojawia się cząstek tworzących
przestrzeń wokół niego (w ten sposób czas jest równoznaczny z przestrzenią).
Opis rysunku: W przedstawionym fragmencie przestrzeni,
obserwator stoi w miejscu w odniesieniu do fotonu. Widzi on zarówno pojawiający
się foton, jak i odstępy między jego pojawianiem się i znikaniem. Foton w
momencie zniknięcia przestaje istnieć i nie istnieje dla niego odstęp między
jego pojawieniem się i zniknięciem, przez co jego przestrzeń Wszechświata jest
pomniejszona o czas odstępów jego zniknięć.
Prędkość fotonu, zarówno o wyższej częstotliwości, jak i
fotonu o niższej częstotliwości, jest taka sama (300tys.km/sek.), dlatego w tym
samym czasie pokonały taką samą odległość, niezależnie od ich częstotliwości,
wskutek czego Wszechświat dla obydwu fotonów pomniejszył się tak samo.
Natomiast dla obserwatora Foton 1, o większej częstotliwości, pojawiał się
więcej razy od fotonu 2 o mniejszej częstotliwości, na tym samym odcinku drogi,
w tym samym czasie. Dlatego, w odniesieniu do obserwatora, fotony (fale) o
większej częstotliwości pojawiają się częściej i dają więcej światła, niż
fotony (fale) o mniejszej częstotliwości, pojawiają się rzadziej i dają mniej
światła. Trzeba tu jeszcze wyjaśnić, że zjawisko to nie zachodzi liniowo, jak
ze względów technicznych przedstawiono na rysunku, lecz przestrzennie. Oznacza
to, że w czasie zniknięcia fotonu, przestają dla niego istnieć kwanty energii,
które pojawiły się w całym Wszechświecie, włącznie z wnętrzem atomów, w okresie
jego nie istnienia. Należy tu wyjaśnić co oznacza termin "wnętrze atomu". Otóż termin "wnętrze atomu" różni się od terminu "wnętrze układu słonecznego" jedynie skalą wielkości. Zarówno wnętrze układu słonecznego jak i atomu, wypełnia przestrzeń Kosmosu. Tak samo jak układ słoneczny, atom nie posiada żadnej osłony, ani błonki, która oddzielałaby przestrzeń między elektronami a jadrem, od przestrzeni Kosmosu. A więc, jeśli przestrzeń redukuje się w stosunku do obiektu, w funkcji jego prędkości, to dotyczy to również przestrzeni między Słońcem a planetami oraz między jądrem a elektronami atomu. W ten sposób zmniejsza się wobec niego cały Wszechświat. W
każdym cyklu powtarza się to zjawisko, ale za każdym razem, w pomniejszonym w
poprzednim cyklu, Wszechświecie.
Według szczególnej teorii względności zasada zmniejszania
się lub powiększania czasu i przestrzeni
w odniesieniu do każdego obiektu w ruchu, w funkcji jego prędkości, jest taka
sama, gdyż każdy obiekt zwiększając prędkość, zwiększa odstępy między
pojawieniami się i zniknięciami w SK, wszystkich swoich cząstek składowych. Dla
cząstek te rosnące odstępy to cykl ich nieistnienia w postaci fizycznej w SK,
co sprawia, że obszary czterowymiarowej przestrzeni tych odstępów, dla nich nie
istnieją i tym samym czas i przestrzeń dla całego obiektu w ruchu
przyspieszonym, redukuje się.
W trakcie rysowania schematu redukcji czasu i przestrzeni w
funkcji prędkości, według teorii względności, wyłoniło się kilka uwarunkowań
tego zjawiska.
Po
pierwsze rysunek przedstawia teorię redukcji czasu i przestrzeni w funkcji
prędkości, opartą na zasadach geometrycznych z zachowaniem idealnej symetrii
prędkości z czasem i przestrzenią. Obrazu Wszechświata opartego na geometrii i symetrii,
poszukiwał Einstein ale brakowało mu nowego podejścia do opisu takiego
Wszechświata. Wyraził to w zdaniu: „Jestem przekonany, że aby uzyskać jakiś
istotny postęp, trzeba znów wyszpiegować w naturze jakąś ogólną zasadę.” Tą
zasadą jest postulowana i zaniechana przez Einsteina Stała Kosmologiczna,
energia niezależna od przestrzeni i czasu w piątym wymiarze. Właśnie dlatego
jest niewykrywalna w czterowymiarowym Wszechświecie, że jest w piątym wymiarze.
Poszukiwanie piątego wymiaru w czterowymiarowym Wszechświecie jest
nieporozumieniem, przy czym określenie „Piąty Wymiar” jest pojęciem umownym
odnoszącym się do bezwymiarowej, nieskończonej i bezczasowej energii,
zdefiniowanej przez Parmenidesa jako Byt nieskończony, jednolity, niepodzielny
i nieruchomy. Można sobie wyobrazić, że czterowymiarowy Wszechświat jest
zanurzony w energii bezwymiarowej,
nieskończonej „Hiperprzestrzeni”, nie poznawalnej dla naszych zmysłów,
osadzonych i zamkniętych w czterech wymiarach.
Po
drugie parametry przestrzeni nie istnieją dla fotonu, ponieważ foton w miejscu
pojawienia się stoi, nie porusza się. Zaś odstępy między jego pojawieniami są
jego stanem fizycznego niebytu w piątym wymiarze, energii bez czasu i
przestrzeni, Stałej Kosmologicznej, do której wnosi jedynie informacje o swoich
parametrach funkcjonowania w świecie fizycznym. Natomiast czas jego istnienia,
w momencie pojawienia się w czterowymiarowym Wszechświecie jest dla niego miarą
otaczającej go przestrzeni. Im dłużej stoi, tym większa otacza go przestrzeń,
tzn. przestrzeń wokół niego jest kreowana rozmiarami pojawiających się kwantów
energii (materii) w Wszechświecie, w czasie jego trwania w świecie fizycznym.
Zachodzi tu unifikacja czasu i przestrzeni.
Po
trzecie redukcja czasu i przestrzeni może zaistnieć jedynie we Wszechświecie
statycznym, utrzymywanym w równowadze
przez Stałą Kosmologiczną Einsteina. W przedstawionym modelu statycznego
Wszechświata , nieruchome fotony są przykładem zachowania się wszystkich
cząstek występujących w Kosmosie. W tym
kontekście rysunek ten wyraża model pięciowymiarowego Wszechświata, znaczy to,
że czas wyraża dla fotonu także trzy wymiarową przestrzeń, a odstępy między
jego pojawieniami się są dla fotonu piątym wymiarem, w którym znika.
Po
czwarte ustalenie zasady znikania cząstek we Wszechświecie wobec fotonu, w czasie
odstępów jego pojawiania się, wymaga odrębnego opracowania przez specjalistów
fizyki cząstek elementarnych, w zakresie ich właściwości i symetrii oraz
specjalistów z dziedziny mechaniki kwantowej. Chodzi o to, że wymiar czasu
fotonu obowiązuje tylko wobec obiektów poruszających się z prędkością „C”. Czas
wszystkich innych obiektów jest zróżnicowany w zależności od prędkości z jaką
poruszają się i może być rozbieżny z czasem fotonu w okresie jego niebytu w
piątym wymiarze. Z kolei zasada splątania cząstek, tzn. wzajemnego reagowanie
na siebie, niezależnie od dzielącej je odległości w Kosmosie wskazuje na to, że
wszystkie cząstki w Kosmosie, kowerientne z cząstkami pominiętymi przez foton,
w czasie odstępów swojego pojawiania się, znikną razem z tymi pominiętymi. Może
to być zgodne z twierdzeniem Einsteina, że transformacja Lorentza dotyczy
jedynie przestrzeni i nie obejmuje atomów. Wydaje się to jednak niemożliwe by czas
wszystkich cząstek o mniejszej prędkości nie pokrywał się, przynajmniej w
jakimś ograniczonym zakresie, z czasem niebytu fotonu w SK.
Wszelki ruch i zmiany w świecie materii są pozorne,
podobnie jak w kinie widzimy ruch i
przestrzeń, a tak naprawdę ukazują się nam nieruchome obrazy na płaskim
ekranie. Na takiej zasadzie widzimy ruch w realnym świecie. Wszechświat jest
nieruchomy. Wszelki ruch i zmiany zachodzą w Stałej Kosmologicznej – w piątym
wymiarze. Oskar Klein twierdził, że światło przelatuje po powierzchni piątego
wymiaru. Dotyczy to nie tylko światła ale wszelkiej materii we Wszechświecie.
Jak wyżej wspomnieliśmy cząsteczki podlegają cyklicznemu pojawianiu się i
znikaniu w SK. Ponieważ SK jest bezpostaciową, bezczasową i nieskończoną
energią, cząsteczka w chwili zniknięcia w SK przestaje istnieć jako cząstka,
traci właściwości fizyczne, ale wnosi do SK informacje.
Cząstka musi przekazywać w momencie znikania mnóstwo
informacji o swoich właściwościach, charakterystyce i działających na nią
siłach, np. o miejscu swojego występowania, o złożoności ruchu, jakiemu jest
poddana, o swojej temperaturze, o swoim ładunku, o swojej masie, o swojej
funkcji, jaką pełni we Wszechświecie i wielu innych. Informacja o samym ruchu
jest bardzo złożona, np. cząstka w monolicie skały musi przekazać informację o
niezmienności swojego miejsca w skale, o ruchu obrotowym ziemi wokół swojej
osi, jaki wykonuje razem ze skałą, o ruchu ziemi wokół Słońca, o ruchu całego
układu słonecznego wokół galaktyki i wreszcie ruchu galaktyki jakiemu poddana
jest w Kosmosie. Jak skomplikowana musi być informacja cząstki w tłoku
pracującego silnika, która oprócz wszystkich informacji o ruchu, jakie
przekazuje cząstka w skale, musi przekazać informacje o zmianach temperatury,
ruchu tłoka w cylindrze, ruchu jazdy samochodu, podskokach, skrętach, hamowaniu
itd. W przypadku kuli wystrzelonej z karabinu, informacje przekazywane do SK o
siłach integrujących cząstki w kuli oraz sile jej pędu, powodują, że kula
przechodzi przez materiały, w których siła integracji ich cząstek składowych
jest mniejsza od siły integrującej kształt kuli i mniejsza od siły pędu kuli.
Wówczas, cząsteczki zintegrowane w kuli, zgodnie z przekazaną informacją do SK,
pojawiają się we wnętrzu słabszej przeszkody, rozpychając jej cząstki składowe.
Gdy kula trafia w stalową płytę, w której siły integrujące cząstki są większe
niż siły integrujące kulę, to wówczas siła pędu kuli zostaje zużyta do
pokonania kształtu kuli w stopniu ograniczonym wielkością siły jej pędu.
Wszelki ruch, w którym i my uczestniczymy spowodowany jest efektem znikania
cząstek w SK i ich pojawiania w innym miejscu zgodnie z działającymi na nie
siłami w świecie fizycznym. Przemieszczanie się cząstek następuje wyłącznie w
SK. W świecie fizycznym cząstki nie zmieniają swojego miejsca występowania.
Zaobserwowano to badając orbitę elektronów wokół jądra atomu. Heisenberg
stwierdził, że trajektoria orbity elektronu wokół jądra atomu istnieje tylko
gdy ją obserwujemy, a w rzeczywistości elektron jest i nie jest jednocześnie w
każdym miejscu na orbicie. Trzeba tu dodać, że w każdym miejscu, w którym
pojawi się, stoi. Według teorii kwantów, jak pisze Micho Kaku w swojej książce
„Hiperprzestrzeń”, „Każde ciało można opisać funkcją falową, która mierzy
prawdopodobieństwo znalezienia się tego ciała w pewnym punkcie w przestrzeni i
czasie. Stwierdza ona również, że nie można poznać stanu cząstki, dopóki nie
przeprowadzi się świadomej obserwacji. Zanim dokona się pomiaru, cząstka może
znajdować się w jednym z wielu stanów, opisywanych przez funkcję falową
Shrodingera. Dlatego przed pomiarem nie uda się poznać stanu danej cząstki. Aż
do czasu pomiaru cząstka istnieje w stanie nieokreślonym: sumie wszystkich
możliwych stanów.” Dalej w swojej książce Kosmos Einsteina, Michio Kaku pisze
„W mikroskopowym świecie cząstki subatomowe nie istnieją w żadnym konkretnym
stanie, trwają pomiędzy istnieniem a nieistnieniem.” I dalej „W świecie atomów
elektrony zdają się istnieć w dwóch miejscach jednocześnie, przeskakują
pomiędzy orbitami bez ostrzeżenia i znikają w urojonym świecie gdzieś pomiędzy istnieniem a nieistnieniem.”
Trzeba tu zwrócić uwagę, że dotyczy to wszystkich elementarnych cząstek we Wszechswiecie, a nie tylko elektronów. Oznacza to, że wszyskie cząstki elementarne Wszechświata wystepują pomiędzy istnieniem, a nieistnieneim, a więc, cały Kosmos jawi się pomiędzy istnieniem, a nieistnieniem.
Jest to potwierdzenie, iż pojawiająca się i znikająca
cząsteczka stoi w każdym miejscu, w którym pojawia się. Przy ogromnej
częstotliwości cykli znikania i pojawiania się cząsteczki, w każdym cyklu w
innym miejscu przestrzeni Kosmosu, jej zachowanie wygląda jak fala. Dokonanie
pomiaru, przez obserwatora posiadającego świadomość (wyżej świadomość jest
opisana jako ta sama energia która kreuje cząstki elementarne), dzięki której,
cząsteczka jest „przyłapana” w momencie pojawienia się w konkretnym stanie i
konkretnym miejscu, w którym stoi, nie przesuwa się.
Obserwując Wszechświat „przyłapujemy” nieruchome cząstki w
konkretnych miejscach w których pojawiają się, nie zdając sobie z tego sprawy.
Wówczas ukazują się nam cyklicznie,
konkretne stany nieruchomych cząstek Wskutek kolejnych cyklicznych
pojawień się cząstek w innych miejscach, zgodnie z działającymi na nie siłami,
nasz zmysł wzroku odbiera ich zmianę miejsc jako ruch. Podobnie jak w kinie, na
ekranie ukazują się nam nieruchome stopklatki z minimalnie przesuniętymi szczegółami obrazka, a my
widzimy ruch, przy czym częstotliwość ich ukazywania, to zaledwie dwadzieścia
cztery klatki na sekundę. Cykle pojawiania się i znikania cząstek, to
częstotliwość rzędu dziesięć do dwudziestej czwartej potęgi na sekundę.
Nie zdajemy sobie sprawy jak precyzyjne jest oko wykonując
poza naszą świadomością taką pracę.
Oznacza to, iż Wszechświat taki jakim go widzimy istnieje
tylko w naszych obserwacjach. Nie obserwowany Wszechświat to nieokreślone
skupiska energii w postaci falowej. Również zmysłem dotyku odczuwamy podobne
wrażenia jak zmysłem wzroku, tyle, że z ograniczoną przestrzenią i pozbawione
kolorów. Zadziwiające jest, że Berkeley doszedł do takich samych wniosków drogą
filozoficznego rozumowania, bez wchodzenia w fizyczne właściwości materii.
Według niego, świat istnieje dlatego , że jest obserwowany – istnieć, to znaczy
być postrzeganym, zaś powtarzalność istnienia wszelkich bytów w tej samej
postaci, za każdym powtórzeniem ich
obserwacji, sprawia obserwator, który postrzega wszystko jednocześnie i ciągle.
W filozoficznym pojęciu Berkeleja był to Bóg, w fizycznym ujęciu jest to
bezpostaciowa energia Stałej Kosmologicznej Einsteina, która jest w ciągłej
interakcji jednocześnie ze wszystkimi cząstkami we Wszechświecie. Do tego
tematu wrócimy jeszcze w zakończeniu.
Ale oznacza to także, iż Wszechświat jest nieruchomy, nie
rozszerza się i nie kurczy. Wynikające ze szczególnej teorii względności
zmniejszanie się i zwiększanie się Wszechświata w odniesieniu do obiektu
poddanemu pędowi, w funkcji jego prędkości, opisane zostało powyżej. Ponieważ
Wszechświat może rozszerzać się lub kurczyć, jedynie w odniesieniu do obiektów
będących w ruchu, w funkcji ich prędkości, to oznacza, że Wszechświat
jednocześnie i kurczy się i rozszerza się, w tym samym czasie, wobec różnych
obiektów, w zależności od ich prędkości. Problem obserwowanego ruchu we
Wszechświecie wymaga większego, odrębnego opracowania.
System przekazywania informacji do SK musi być
informatyczno elektroniczny, mogą to być, poza cyklami znikania i pojawiania
się, sekwencje drgań i obrotów cząsteczki. Podobnie pszczoły przekazują
informację o odległości i kierunku znajdowania się kwiatów z nektarem,
wykonując przed ulem sekwencje skomplikowanych figur lotu. Również wszystkie
zmiany właściwości cząstki w momencie pojawiania się, muszą być kreowane według
wniesionych przez nie informacji do SK, w systemie informatyczno
elektronicznym. W teorii superstrun zakłada się, że struna może być kreatorem
różnego rodzaju cząstek, w zależności od naciągu i częstotliwości jej drgań.
Jest w tej koncepcji zawarta myśl, iż kreacja rodzaju cząstki zależna jest od
emitowanej przez strunę informacji. Brak tam jest tylko wyjaśnienia kto, czy co
naciąga strunę i gdzie jest przekazywana informacja o częstotliwości jej drgań.
Trzeba tu jednak zgodzić się, że tak precyzyjna interakcja
każdej cząsteczki we Wszechświecie, z SK, w każdym ułamku sekundy, musi być
realizowana ściśle z wnoszonymi przez nie informacjami do SK, z udziałem
niezwykle skomplikowanego i precyzyjnego programu informatyczno
elektronicznego. Dla porównania niezwykłej złożoności tego procesu wystarczy
przykład jednego elementu w jądrze żywej komórki – kod DNA. Dwumetrowa helisa
DNA składa się z trzech miliardów dwustu milionów szczebelków, bitów
informacji, z czteroliterowym kodem. Daje to możliwość niewyobrażalnej ilości,
dziesięć do potęgi trzy miliardy czterysta osiemdziesiąt milionów, kombinacji
szyfrowych. Jak to się ma do liczby wszystkich atomów we Wszechświecie, których
ilość w obserwowalnym Kosmosie szacowana jest na dziesięć do osiemdziesiątej
potęgi. Wyposażenie DNA w tak niewyobrażalną ilość kombinacji szyfrowych
wskazuje na to, że kod DNA wchodzi bezpośrednio w interakcję z SK nie tylko w
obszarze żywych organizmów, ale i w
zakresie infrastruktury niezbędnej do zaistnienia życia
Ten jeden przykład daje wyobrażenie, jak skomplikowany
elektronicznie musi być program interakcji cząsteczek Wszechświata z SK, w
którym z jednej strony cząsteczki poddane są rygorom praw fizyki, z drugiej
strony kreowane są według wniesionych do SK informacji o działających na nie
siłach w świecie fizycznym. SK wnosi do Wszechświata tylko to, co zawarte jest
w informacjach przekazanych przez cząstki ze świata fizycznego.
Elektroniczny charakter cząstek elementarnych
wykorzystywany jest w produkcji wszelkich urządzeń techniki elektronicznej.
Również nasz organizm i jego
psychofizyczne zdolności dostosowane są do funkcjonowania w systemie elektronicznym.
Oko ludzkie przekazuje do mózgu cykle pojawiania się i znikania pikseli na
płaskim ekranie telewizora, a mózg interpretuje to jako ruch przesuwających się w przestrzeni obiektów. Na
tej samej zasadzie kreowany jest w naszych zmysłach cały Wszechświat, tyle, że
w systemie przestrzennym 3D, tzn.
pojawianie się i znikanie nieruchomych cząstek nie odbywa się na płaskim
ekranie, tylko w trzywymiarowej przestrzeni. Konfigurują się w ten sposób w
naszych zmysłach trzywymiarowe obiekty, które istnieją w cyklach pojawianie się
i znikania ich cząstek składowych.
Wyżej przedstawione cechy materialne Wszechświata, to
zaledwie powierzchnia zjawisk. Pozostają
do zrozumienia i wyjaśnienia najtrudniejsze i najistotniejsze właściwości SK,
takie jak: świadomość, życie, intelekt, sfera uczuć, artyzm, piękno i wiele
innych z tego obszaru pojęć oraz program kreowania świata.
Podsumowanie
Einstein najszerzej otworzył drzwi do prawdy ostatecznej.
Teraz do nas należy dociekanie co za tymi drzwiami znajduje się. Pojęcie
determinizmu Einsteina obejmuję istotę istnienia
Wszechświata i sięga głębiej niż teoria nieoznaczoności, wyprowadzona z fragmentu trudnych do
uchwycenia momentów organizowania się cząstek w struktury materii i uogólniona
jako zasada nieokreślonego funkcjonowania Wszechświata. Determinizm Einsteina
określa Wszechświat, w którym cząstki wnoszą z bezpostaciowej energii SK do
materialnego świata tylko to, co wcześniej zawarte było w przekazanej przez nie
informacji do SK, w cyklu ich materialnego nie istnienia. Oznacza to, że
interakcja cząstek z bezpostaciową energią SK jest ściśle zdeterminowana i nie
ma tu miejsca na jakąkolwiek nieoznaczoność. Miał rację Einstein twierdząc, że „Bóg
nie gra w kości.”
Każda materia w postaci kwantowej jest falą, a każda fala niesie konkretną informację o swojej postaci materialnej.
Każda materia w postaci kwantowej jest falą, a każda fala niesie konkretną informację o swojej postaci materialnej.
Gdy się raz dostrzeże piękno geometrycznej symetrii
prędkości z czasem i przestrzenią oraz ścisłej symetrii interakcji cząstek z
bezpostaciową energią SK, to nie można już wyobrazić sobie innego Wszechświata,
tak, jak nie możemy już wyobrazić sobie, że Słońce z planetami i gwiazdy
obracają się wokół Ziemi, tkwiącej nieruchomo w środku Kosmosu.
Zakończenie
W zakończeniu wrócimy jeszcze do funkcji falowej
Shrodingera, według której cząstka aż do czasu jej pomiaru, z niezbędnym
udziałem świadomej obserwacji, istnieje w stanie nieokreślonym: sumie
wszystkich możliwych stanów. Nie można się zgodzić, że zachodzi tu suma
wszystkich nieokreślonych stanów. Każda fala niesie konkretnie określoną
informację, różniącą się od innych fal i może przyjąć tylko taką postać jaką
określa zawarta w niej informacja. Można tu wyjaśnić paradoks, jednocześnie
żywego i nieżywego kota Shrodingera. Otóż żywy kot może przejść tylko przez
jedną szczelinę. Przez dwie i więcej szczelin może przejść jednocześnie tylko
kot w postaci falowej, a więc tylko nieżywy kot. Jeśli przyjmie się błędne
założenie, iż żywy kot może przejść przez dwie i więcej szczelin jednocześnie,
to wszelkie dalsze spekulacje obciążone są błędem w założeniu.
Temat ten poruszam w zakończeniu, ponieważ w powyższym
opracowaniu skupiłem się na opisie Wszechświata, takim, jakim go widzimy
Zgodnie z teorią kwantową cały Kosmos na poziomie kwantowym jest
wypełniony wyłącznie energią w postaci falowej. Każda cząstka materii, przy
odpowiedniej prędkości, przyjmuje postać falową. Udowodnił to Young w
eksperymencie z fotonem, który później powtórzył Wheeler z użyciem elektronu
zamiast fotonu. W eksperymencie tym elektron został skierowany na ekran z dwoma
szczelinami i okazało się, że elektron przeszedł przez obie szczeliny
jednocześnie, tworząc na drugim ekranie, ustawionym za pierwszym ekranem, obraz
interferencyjny, charakterystyczny dla fali. W przypadku ustawienia pudełek za
szczelinami pierwszego ekranu, elektron występował w obydwu pudełkach
jednocześnie, w postaci falowej. Przy próbie świadomej obserwacji zawartości
dowolnie wybranego pudełka, znajdował się w nim elektron, a drugie pudełko było
puste.
Między innymi, ten eksperyment był podstawą teorii, iż
Wszechświat istnieje tylko w naszej obserwacji. Gdyby Wheeler użył ekranu z
dowolną ilością szczelin, to elektron przeszedłby przez wszystkie szczeliny
jednocześnie. Pytanie dlaczego tak by się stało. Otóż sygnał falowy jest
wszechobecny w całym Kosmosie. Przykładem tu mogą być sygnały z telefonów
komórkowych . Sygnał nadany z komórki, z dowolnie wybranego miejsca, możemy
odebrać w każdym dowolnie wybranym miejscu na świecie, a przy jego odpowiedniej
mocy, w każdym miejscu w Kosmosie, przy czym miliardy sygnałów, z miliardów
komórek nie przeszkadzają sobie. Wcześniej w tym tekście wspomniano, że na tej zasadzie możemy
obserwować wszystkie źródła światła w Kosmosie i na ziemi, ponieważ fotony
różnią się, w zależności od źródła ich emisji i tak samo, jak sygnały z
komórek, wzajemnie nie przeszkadzają sobie. Wypełniają cały Wszechświat, gdyż z
każdego miejsca w Kosmosie możemy obserwować każde źródło światła, w zasięgu
wzroku.
Wracając do teorii Wszechświata istniejącego tylko w naszych
obserwacjach, można to zinterpretować postulatem, iż zarówno my jak i
współistniejące z nami organizmy żywe, zostały genetycznie dostrojone do
odbioru fal z poziomu kwantowego i przetwarzania ich (dekoderem może tu być
DNA, którego możliwości kombinacji szyfrowych są praktycznie nieograniczone) w
otaczającą nas rzeczywistość, tak jak telewizor, przy pomocy dekodera, zmienia
sygnały z postaci falowej, w obrazy, wizję i dźwięk.
Odkrycie praw fizyki, to poznanie efektów zaszyfrowanej
informacji, przekazywanej przez cząsteczki elementarne do sprawczej energii
Stałej Kosmologicznej, w której dokonują się wszystkie przemiany materialnego
Wszechświata. Kolejnym zadaniem dla naukowców będzie odkrycie kodu tego szyfru.
Obecnie nie potrafimy odczytać zaszyfrowanych w falach informacji, nadając im
ogólną nazwę nieoznaczoności kwantowej.
Nasze zmysły osadzone są i zamknięte w czterech wymiarach i dlatego piąty wymiar jest dla nich niedostepny. Natomiast kwanty, z których składamy się, egzystują jako fizyczne cząstki w czterech wymiarach i jako informacje w piątym wymiarze. Krótko mówiąc piąty wymiar nie istnieje dla nas, a cząstki elementarne , z których składamy się, nie mogłyby istnieć bez piątego wymiaru, z którego, dzięki dekoderowi DNA, wnoszą do naszego organizmu energię życia, świadomości, intelektu, temperamentu i emocji.
Nasze zmysły osadzone są i zamknięte w czterech wymiarach i dlatego piąty wymiar jest dla nich niedostepny. Natomiast kwanty, z których składamy się, egzystują jako fizyczne cząstki w czterech wymiarach i jako informacje w piątym wymiarze. Krótko mówiąc piąty wymiar nie istnieje dla nas, a cząstki elementarne , z których składamy się, nie mogłyby istnieć bez piątego wymiaru, z którego, dzięki dekoderowi DNA, wnoszą do naszego organizmu energię życia, świadomości, intelektu, temperamentu i emocji.
A.M. Nero